Reklama
Reklama

Kamil i Ewa Stochowie: Codzienność nie jest bajką

Tworzą małżeństwo z sześcioletnim stażem. Czy dziś nadal są pewni swoich uczuć, tak jak wtedy, gdy wymieniali się obrączkami?

Żona Kamila Stocha (29 l.), tegorocznego zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni i głównego pretendenta do zdobycia Kryształowej Kuli, fotografka Ewa Bilan (31 l.) przyzwyczaiła się już do częstych wyjazdów ukochanego. Brak obecności drugiej połowy to dla wielu par duży problem. Jak oni sobie z nim poradzili?

Mieszkali niedaleko siebie: Ewa w Zakopanem, Kamil w położonym o siedem kilometrów od stolicy sportów zimowych Zębie. Chodzili nawet do tej samej szkoły sportowej. On trenował skoki narciarskie, ona judo. Los postawił ich na swojej drodze w 2006 r. w słoweńskiej Planicy, gdzie Ewa przyjechała zrobić zdjęcia z imprezy dla jednej z gazet sportowych. Wymienili się numerami telefonów, a w Polsce umówili się na randkę w restauracji. Trwała od godziny 10 rano do... 20.

Reklama

Kamil dobrze to pamięta, bo wydał fortunę na opłatę parkingową przy Krupówkach. - Ujął mnie swoją nieśmiałością. Peszył się, jak miał mi spojrzeć prosto w oczy. Taki szczery chłopak, w ogóle nie zepsuty - opowiedziała Ewa o pierwszym spotkaniu z ukochanym. Trzy lata później, w tym samym miejscu gdzie się poznali, Kamil oświadczył się jej. - Nie wiem, co wymaga większej odwagi, czy wejście na skocznię, czy może uklęknięcie przed kobietą na środku ulicy w tłumie kibiców - dodała pełna podziwu dla partnera.

Rok później stanęli przed ołtarzem. Wszystko było tak jak sobie zaplanowali: piękny góralski kościółek na Bachledówce, rodzina, znajomi, bliscy oraz zaprzyjaźniony ksiądz misjonarz. Niedawno Ewa wyznała: "Jestem szczęściarą, bo los dał mi Kamila - cudownego, ciepłego człowieka, ale codzienność nie jest bajką. Nad każdą relacją trzeba pracować".

Dość szybko odkryła, na czym polega związek ze sportowcem: nieustanne treningi, wyjazdy na zawody, stres, fizyczne i psychiczne zmęczenie. - Kamil potrzebuje potem wyciszenia. Nauczyłam się nie wchodzić mężowi w drogę, pozostawiać mu przestrzeń - przyznała szczerze.

Stochowie są zgodnym małżeństwem. Kamil jest troskliwym i opiekuńczym partnerem. Przed wyjazdem na zawody dba, by Ewie niczego nie brakowało. - Mam zawsze zatankowany samochód i aktualne badania techniczne, a w lodówce moje ukochane ciastka z kremem: ptysia albo torcik orzechowy - zdradziła, nie kryjąc radości.

Odkąd Ewa została menadżerką męża, jeszcze bardziej żyje jego sukcesami i porażkami. Przyznaje, że jest jego największą fanką, choć nie zawsze może być blisko, gdy startuje. Wtedy cały czas jest myślami przy mężu. Oboje przyznają, że są o siebie zazdrośni. - Musiałbym być głupi, gdybym trochę nie był. Jednak jesteśmy razem już dziesięć lat, a to znaczy, że sobie ufamy. Gdy wyjeżdżam na dłużej, tęsknię, dzwonię i płacę rachunki. Łączymy się przez Skype’a. Temu gościowi, który go wynalazł ufundowałbym pomnik - śmiał się kiedyś Kamil.

Uważa, że jego żona ma dar duchowego wsparcia, dlatego, gdy nie powiedzie mu się na zawodach, potrafi z nią długo rozmawiać. - Ewa to nie tylko moja żona, ale też przyjaciółkai terapeutka. Mogę się jej zwierzyć - mówi z dumą. I dodaje: "Szukałem dziewczyny, która byłaby dobrą żoną dla narciarza. I znalazłem. Ewa taka jest".

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Kamil Stoch
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy