Reklama
Reklama

Justyna Steczkowska załamana komentarzami w sieci?

Jak donosi "Rewia", Justyna Steczkowska (43 l.) bardzo przeżyła falę hejtu, jaka niedawno ją spotkała. Aby nieco ulżyć jej w cierpieniu, mąż postanowił wywieźć ją z kraju!

Grudniowy koncert z José Carrerasem (69 l.) miał być dla Justyny wielkim triumfem. A jednak stało się inaczej.

Piosenkarka do dziś bardzo to przeżywa. Jak pamiętamy, na przeszkodzie stanęły fatalne warunki atmosferyczne, które uniemożliwiły lądowanie samolotu z Jusią na lotnisku w Krakowie.

Diwa przeprosiła w internecie swoich fanów. Tłumaczyła, że tego dnia wcześniej musiała koncertować w Toruniu, i że robiła wszystko, by zdążyć.

Mimo to znaleźli się tacy, którzy zarzucili jej, że do zamieszania by nie doszło, gdyby wykazała się większą wyobraźnia i nie brała na siebie tylu zobowiązań.

Reklama

Jusia nie może sobie darować, że zawiodła wielkiego śpiewaka, publiczność, no i samą siebie. A że jest perfekcjonistką, ciężko jest jej przejść nad tym do porządku dziennego.

Co gorsza, nie najlepiej wspomina swój występ sylwestrowy na Rynku w Krakowie. Nie dość, że jej gaża była niższa niż honorarium odwiecznej rywalki Edyty Górniak (43 l.), to jeszcze została skrytykowana za swoje kreacje.

Zdaniem wielu internautów były w stylu Dody. A to dla Justyny nie jest komplement.

Piosenkarka faktycznie ociekała złotem i błyszczała cekinami. Także jej choreografia została oceniona jako zbyt sztuczna.

"Justyna po przeczytaniu tych krytycznych głosów była bardzo przygnębiona i zastanawiała się, co robi nie tak.

Jest bardzo pracowita, na koncertach daje z siebie wszystko i stara się zawsze perfekcyjnie wyglądać.

Dlatego bardzo bolą ją krytyczne opinie" – mówi "Rewii" jej znajoma.

Mąż piosenkarki Maciej Myszkowski nie mógł na to wszystko patrzeć. Postanowił więc zrobić coś, co poprawi żonie humor i pozwoli jej oderwać myśli od codziennych spraw.

Postanowił zabrać ją zagranicę, aby nieco od tego wszystkiego odpoczęła!

"Justyna chętnie zgodziła się na krótkie rozstanie z show-biznesem. Uznała, że wyjazd z najbliższymi pozwoli jej oderwać się od przykrych spraw, a przede wszystkim spojrzeć na nie z dystansu.

By się niepotrzebnie nie denerwować, przestała już nawet zaglądać do internetu. Nie chce czytać tego, co tam wypisują" - czytamy w tygodniku.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy