Reklama
Reklama

Justyna Steczkowska najgorsze ma już za sobą!

Ostatnie lata nie były dla Justyny Steczkowskiej i jej rodziny zbyt łatwe. Na szczęście wszystko zaczyna układać się po jej myśli...

Począwszy od roku 2011, różne nieszczęścia spadały na jej dom. Gdy dowiedziała się o nowotworze ukochanego męża Macieja Myszkowskiego, z całą determinacją rzuciła się do walki o jego zdrowie.

Godziła to jakoś z opieką nad synami. Po kolei rezygnowała wtedy z różnych, nawet najciekawszych propozycji, występów, programów telewizyjnych.

Justyna znacznie ograniczała też dotychczasowy częsty kontakt z ukochanymi siostrami.

Gdy najgorsze minęło, Justyna i Maciej zdecydowali się na trzecie dziecko. Ich decyzja ucieszyła rodzinę, przyzwyczajoną do tego, że w domu zawsze rozbrzmiewa dziecięcy śmiech.

Reklama

Już wszyscy myśleli, że najważniejszym tematem rodzinnych rozmów będzie przyjście na świat pierwszej dziewczynki w domu pani Justyny, Helenki, gdy na klan Steczkowskich spadł kolejny dramat.

Czytaj dalej na kolejnej stronie...

Od lat niedomagająca na serce nestorka rodu Danuta Steczkowska najpierw zasłabła w ich rodzinnym domu w Stalowej Woli. Alarmujący sygnał o pogarszającym się stanie zdrowia związany był z jej niezwykle pracowitym trybem życia.

Przez 45 lat Danuta najpierw z mężem, a później też z najstarszą córką z

klanu Steczkowskich, Agatą, pracowała z dziećmi i młodzieżą

Podkarpacia.

Wychowywała nie tylko dziewięcioro swoich dzieci. Prowadziła autorskie lekcje w klasach chóralnych oraz założony przez męża chór.

Gdy mąż zmarł w 2001 roku, została ze wszystkim na głowie. Za to olbrzymie poświęcenie przyznano jej odznakę Zasłużony dla Województwa Podkarpackiego. Ale nie było jej dane odebrać tego wyróżnienia.

Wkrótce po zasłabnięciu trafiła do szpitala z udarem mózgu… Początkowo nawet nie mogła mówić.

Czytaj dalej...

Justyna Steczkowska, mając świadomość, że los obdarzył ją olbrzymią łaską, pomagając w szybkim wyleczeniu męża z nowotworu, błyskawicznie podjęła decyzję o zabraniu mamy do swojego podwarszawskiego domu.

Wiedziała, że w rehabilitacji po udarach najważniejsza jest obecność bliskich.

Udało się, nestorka mogła cieszyć się narodzinami Helenki (2,5). Zdecydowała, mimo protestów Justyny, o powrocie z Grodziska Mazowieckiego do domu w Stalowej Woli.

Jednak do udziału w życiu lokalnej społeczności pani Danuta wrócić nie mogła i nadal potrzebuje opieki.

Zwłaszcza że jej dzieci rozpierzchły się przed laty po całej Polsce, pozakładały rodziny i zajęły swoimi sprawami.

Ale w takiej sytuacji rodzina skupiła się na tym, aby miała jak najlepsze warunki i nie stresowała się.

Dzięki temu, że potrafią równo dzielić się i miłością, i obowiązkami, Justyna wróciła na scenę, zapełniła kalendarz występami.

Wkrótce wszyscy podzielą się święconką i zaśpiewają pani Danucie jej ukochany utwór "Matczyne ręce"…

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Justyna Steczkowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy