Reklama
Reklama

Joanna Racewicz straciła męża w katastrofie pod Smoleńskiem. Wyciągnęła naukę z tego przeżycia

Joanna Racewicz (42 l.) ma za sobą trudne chwile. W szóstym roku małżeństwa niespodziewanie została wdową. Jej mąż zginął w katastrofie prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem. W powrocie do życia dziennikarce pomógł syn. Niezbędna okazała się także terapia.

Świat Joanny Racewicz z zawalił się 10 kwietnia 2010 roku, kiedy w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem zginął jej mąż, szef ochrony prezydenta, Paweł Janeczek (†36 l.).  

Wtedy została z dwuletnim synkiem Igorem.  

Jak sama przyznaje, był on jedyną motywacją, aby wstawać z łóżka.  

Na początku dziennikarka myślała, że to normalne w trakcie żałoby. Dopiero potem zrozumiała, że to depresja, i zwróciła się o pomoc do specjalisty.  

Po pięciu latach postanowiła powrócić do tych najtrudniejszych momentów swojego życia po to, aby pomagać innym.  

Reklama

Została ambasadorką kampanii "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję".  Odwołując się do własnych doświadczeń, podkreśla, że depresja to potężny przeciwnik.  

Ona rozpoczęła terapię i leczenie farmakologiczne, gdy zauważyła, że syn zaczyna się o nią martwić i przejmować rolę opiekuna.

- Ludzie często radzą: weź się w garść. Tyle tylko, że właśnie jest się w garści jak w pułapce. W garści, co ściska przełyk i nie pozwala oddychać. W garści lęku, niemocy, żalu i osamotnienia. Bo depresja, ta, która nie jest mi obca, nie znosi "publiczności" - mówi "Życiu na gorąco" dziennikarka.  

Nie chce o sobie opowiadać, bo dość już miała przeżywania żałoby i żalu przy wtórze politycznych przepychanek na temat katastrofy, dalekich od wrażliwości i empatii.  

Teraz depresja jest już dla niej przeszłością, ale chętnie włączyła się w kampanię, ponieważ chce pomagać tym, którzy aktualnie się z nią zmagają.  

- Nie chcę już mówić o swojej depresji, ale chcę z całej siły pomóc tym, którzy są w jej szponach. Chcę czekać na nich po tej jaśniejszej nieco stronie. Chcę powiedzieć wszystkim, którzy, szczęśliwie, nie doświadczyli tego mrocznego, dusznego demona, żeby mieli w sobie czułość i uważność. Żeby nie lekceważyli depresji, powstrzymywali się od pogardy i litości. Bo to uczucia, które kaleczą obie strony - dodaje Racewicz.

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Racewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy