Reklama
Reklama

Joanna Racewicz o zawieszeniu w TVP. Zdradziła, jak pocieszył ją synek!

Joanna Racewicz (44 l.) została zawieszona przez szefostwo TVP w obowiązkach prowadzącej programu "Pytanie na śniadanie". Do tej pory nie komentowała tej sprawy. Teraz postanowiła nieco się do niej odnieść. Zdradziła, w jaki sposób wsparł ją jej synek.

Joanny Racewicz nie ominęły problemy w pracy. Niedawno media obiegła wieść, że została zawieszona przez władze TVP. Oznacza to, że dziennikarka nie prowadzi już "Pytania na śniadanie". 

Dlaczego? Wszystko przez wpis na Instagramie, w którym zachwalała dietę. Szefostwo uznało, że to reklamowanie produktu, a na takie działanie każdy pracownik musi uzyskać wcześniej zgodę. 

"Od dnia 13 marca 2018 r. pani Joanna Racewicz przestała prowadzić program 'Pytanie na śniadanie'. Powodem tej decyzji było wykorzystywanie przez panią redaktor Joannę Racewicz marki 'Pytanie na śniadanie' do promocji produktów bez wiedzy i zgody kierownictwa programu, co powtarzało się mimo upomnień ze strony przełożonych. Działanie to koliduje z obowiązującymi w Spółce zasadami dotyczącymi reklamy i promocji, a także stoi w sprzeczności z zasadami etyki dziennikarskiej" - czytamy w oficjalnym stanowisku TVP. 

Reklama

Co na to wszystko sama zainteresowana? Do tej pory milczała. O zdanie zapytała ją dziennikarka "Party".

"Wolałabym tego jeszcze nie komentować" - zaczęła Racewicz, lecz to nie zakończyło tematu. Pociągnęła go dalej. "Mogę powiedzieć tylko tyle, że pewnie szykują się zmiany w moim życiu. (...) Ahoj, przygodo!" - zapowiedziała i dodawała: "Potknąć się można o różne rzeczy. Potknąć się można o kłodę, spaść można z wysokiego konia, ale z kucyka i o pudełka, nieee...".

W tych trudnych momentach nie brakuje jej jednak siły. Skąd ją czerpie? Zdradza, że ma "potężnego anioła po drugiej stronie". Mowa zapewne o jej zmarłym mężu, Pawle Janeczku. Wspierają ją też przyjaciele, sporą motywacją jest dla niej także syn. 

"Pierwsze, co zrobił, jak wróciłam, rzeczywiście w nie najlepszym stanie, powiedział mi: 'Nie martw się, mamusiu, ze wszystkim damy sobie radę. W razie potrzeby rozbiję świnkę-skarbonkę'. Mieć takiego syna (...), to naprawdę bezcenne. Czego ja mam się bać?" - mówiła.

***
Zobacz więcej materiałów:

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Racewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy