Reklama
Reklama

Joanna Moro o konflikcie w rodzinie: Mama i mąż nie zgadzają się ze mną

Aktorka Joanna Moro (32 l.) dwójkę swoich synów - siedmioletniego Mikołaja i niespełna pięcioletniego Jeremiego - lubi wychowywać bezstresowo. Nie podoba się to jednak jej mamie i mężowi.

Lubi pani to, że aktor w każdej roli jest kimś innym?

Joanna Moro: - Tak, to jest fantastyczne. W serialu "Lifting" gram perfekcyjną, idealną, ale zimną piękność. Za to w spektaklu Teatru Capitol "Skok w bok" mam okazję być prawdziwą seksbombą. Naprawdę aż kipię seksem i sama nie mogę uwierzyć, że potrafię tak się zmieniać (śmiech).

Na co dzień nie jest pani seksbombą?

- Raczej nie. Najczęściej chodzę bez makijażu, w sportowych ubraniach. Jestem naturalna i nie potrafię prowadzić tych wszystkich gierek, które prowadzą seksbomby.

Reklama

Dużo czasu poświęca pani na dbanie o urodę?

- Niezbyt wiele, ale uwielbiam za to różne olejki do ciała i do twarzy. A do nich warto wykonać masaż, który dotlenia skórę. Niestety, jako pracująca mama nie mam zbyt wiele czasu na rozmaite zabiegi i leżenie u kosmetyczki.

Ostatnio pisano, że pani małżeństwo przechodziło trudniejsze chwile...

- Myślę, że to wszystko już za nami i mam nadzieję, że mąż nie puści mnie już więcej na tak długi czas, abym przez kilka miesięcy grała w Rosji (śmiech).

To był powód problemów?

- Źle zniosłam rozłąkę z dziećmi, mężem. Bardzo mi ich brakowało, ale też wypadłam z takiej codziennej rutyny, obowiązków. Uważam, że tak długie rozstania burzą harmonię rodziny. A ja lubię codzienny kontakt z moimi chłopakami. Dlatego też nigdy się nie stroję. Gdy z nimi jestem, zapominam o butach na wysokich obcasach, bo ciągle się ruszamy, razem uprawiamy różne sporty. Uważam, że dla dzieci bardzo ważna jest zorganizowana aktywność fizyczna.

Jest pani konsekwentną mamą?

- Ja uważam, że tak, ale moja mama i mój mąż są innego zdania. Oni twierdzą, że rozpieszczam synów i nie potrafię twardo egzekwować tego, co chcę. Z drugiej strony dzieciom potrzeba też trochę luzu. Taki czas mieliśmy w lipcu, gdy pojechaliśmy na Litwę nad morze. To najpiękniejszy fragment bałtyckiego wybrzeża. Chłopcy lubią wodę, piasek, spacery i lody. To były beztroskie chwile.

Niedawno była pani na urlopie tylko z mężem. Jak było?

- Zwiedziliśmy niemal całe Lazurowe Wybrzeże. Chcieliśmy wykorzystać czas bez dzieci jak najefektywniej. Spotkaliśmy dużo Rosjan. Miłym zaskoczeniem byli mieszkający tam od lat Polacy. Świetnie odnajdujący się i rozwijający w tak elitarnym miejscu. Największe wrażenie wywarło na nas niewielkie Monako. To, jak na tak małej powierzchni można świetnie zagospodarować całe państwo. Wszystko jest bardzo dobrze przemyślane. Na pewno wrócimy tam z dziećmi.

Rozmawiała: Anna Hernik-Solarska

***

Zobacz więcej materiałów:

Uwaga TVN/x-news

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy