Reklama
Reklama

Joanna Krupa: Dzieci? Jeszcze za wcześnie. Na razie zamroziłam jajeczka

Ma w sobie to coś, co sprawia, że nie można oderwać od niej wzroku. Jest piękna, otwarta i szczera. Nie bez powodu Joanna Krupa (36 l.) znalazła się w rankingu najbardziej wpływowych Polaków według CNN.

Wyglądasz pięknie!

Joanna Krupa: Dziękuję, to miłe.

Mówisz, że to miłe, a nie jest przypadkiem tak, że na co dzień słyszysz tyle ciepłych słów, że komplementy przestały robić już na tobie wrażenie?

J.K.: - Tak ci się tylko wydaje... Równie często słyszę negatywne komentarze!

Ale chyba nie dotyczą one urody? Nie ma w tobie ani jednej rzeczy, do której mogłabym się przyczepić.

J.K.: - Widzisz, a jednak! Ale nie narzekam, taki biznes sobie wybrałam. Krytyka jest w nim na porządku dziennym. Podam przykład: ostatnio przez alergię miałam strasznie napuchnięte oczy. Moje zdjęcie natychmiast obiegło internet i momentalnie nieprzyjemne komentarze zaczęły napływać do mnie z każdej ze stron.

Reklama

Co pisali?

J.K.: - "Co ona zrobiła z twarzą?", "Jak można się tak oszpecić?". I dodam, że zacytowałam tylko te najdelikatniejsze komentarze.

Zabolało?

J.K.: - Nie dbam już o to, co się o mnie mówi. Mam grubą skórę. Ale po takim przykładzie widać, czarno na białym, jacy są ludzie...

A ile razy mierzyłaś się z syndromem "głupiutkiej blondynki"?

J.K.: - Spotykałam się z nim głównie na początku mojej kariery. Jak przyjechałam z Chicago do Los Angeles to wielu panów proponowało mi kolację w zamian za zlecenie. Ale wiedziałam co jest grane i zawsze dawałam im wizytówkę do menedżera lub menedżerki. Nie byłam naiwną dziewczynką, która zrobiłaby dosłownie wszystko, byle tylko osiągnąć sukces.

Dostawałaś niemoralne propozycje?

J.K.: - Faceci próbowali, ale... to nie ten adres.

Czułaś kiedykolwiek, że jako kobieta z etykietką "blond piękności" musisz stale udowadniać, że jesteś profesjonalistką?

J.K.: - Nigdy nie podchodziłam do tego w ten sposób, że muszę coś komuś udowadniać. Jestem jaka jestem. Ci, którzy mnie nie znają, nie wiedzą, czego mogą się po mnie spodziewać. Myślą sobie, że jestem zarozumiała, "gwiazdorzę".

Dopiero potem, przy bliższym kontakcie, okazuje się, że ich uprzedzenia były niesłuszne. Są zdziwieni, że jestem miła, nie mam gwiazdorskich wymagań, jestem normalną kobietą, która kocha swoją pracę.

Normalną? Dla niektórych wydajesz się nierealnym wzorcem...

J.K.: - Dziwne, bo niczym nie różnię się od innych. Jak każda kobieta mam cellulit i miewam dni, w których mój brzuch jest napęczniały - takie typowe babskie sprawy.

A był czas, kiedy nie wierzyłaś w siebie?

J.K.: - W szkole byłam szalenie wstydliwa, i nie wiem jak to możliwe, ale mimo wszystko czułam się piękna. Jednak jak patrzę na swoje zdjęcia z przeszłości, to dziwię się sobie, że tak wtedy myślałam. Zastanawiam się, co ja miałam w głowie? (śmiech)

Co dziś trzeba zrobić, żeby cię poderwać?

J.K.: - Nie wiem. Mojego męża poderwałam, więc nikomu już się to nie uda.

Ale przypomnijmy sobie, jak to było kiedyś. Co cię intrygowało w facetach?

J.K.: - Mężczyzna musi być normalny. Nie lubię, gdy facet na każdym kroku podkreśla, jak bardzo jest niesamowity. Nienawidzę, gdy szpanuje drogim autem i grubym portfelem

To powiedz - za co cenisz swojego męża?

J.K.: - Romaina cenię przede wszystkim za to, że kocha moją rodzinę i zwierzęta - prawie tak samo jak ja. Kiedy się o tym przekonałam, zrozumiałam, że to mężczyzna stworzony dla mnie. Mój mąż to cudowny człowiek, który akceptuje wszystkie moje pasje i słabości. Czasami są dni, że dzwonię do niego i płaczę w słuchawkę, jaki ten świat jest okropny. On się nie wkurza, tylko wysłucha mnie, zrozumie i pocieszy. Mogę z nim porozmawiać dosłownie na każdy temat.

Po prostu mąż na szóstkę z plusem?

J.K.: - Jestem z niego zadowolona.

A w takim razie jaką ty jesteś żoną?

J.K.: - Jak to jaką? Dobrą! (śmiech)

To opinia twoja czy męża?

J.K.: - Wiadomo, że Romain kochałby mnie jeszcze bardziej, gdybym ciągle dla niego gotowała i robiła mu romantyczne prezenciki. Na początku naszego związku tak właśnie było. Byłam bardzo romantyczna. Wysyłałam mu nawet wierszyki. A teraz trochę się to zmieniło.

Dlaczego?

J.K.: - To chyba naturalne, kiedy jest się ze sobą przez tyle lat. Nie kupuję już specjalnie dla niego bielizny, striptizu też nie robię. Biedny Romain, ale trudno, tak już jest.

A gotujesz dla męża?

J.K.: - Gotować za bardzo nie umiem. Nie mam do tego pasji.

Romain nie narzeka?

J.K.: - Zaczął, ale tłumaczę mu, że przecież taką mnie wybrał. Doskonale wiedział co robi, dlatego nie przejmuję się tym za bardzo.

Wiem już, że Joanna Krupa nie gotuje, a czy sprząta?

J.K.: - Wiesz... czasami posprzątam. Ale mamy panią, która przychodzi do nas i robi to za nas. Jest nam wtedy dużo łatwiej. Ciężko na to obydwoje pracujemy, więc dlaczego mamy z tego nie skorzystać?

Widzę, że doskonale gospodarujecie czasem, może trzeba pomyśleć o dziecku?

J.K.: - Na razie zamroziłam jajeczka.

I co dalej?

J.K.: - Myślę, że poczekamy z decyzją jeszcze dwa, trzy lata.

O co poprosiłabyś złotą rybkę?

J.K.: - Moim największym marzeniem jest to, aby ludzie przestali torturować zwierzęta. Chciałabym, aby były one traktowane na równi z ludźmi. To byłoby wspaniałe.

Skąd w tobie tyle miłości do zwierząt?

J.K.: - Człowiek się z tym rodzi. Albo ma się serce do zwierząt, albo nie. Ja kocham zwierzęta, tak samo jak ludzi. W dużej mierze to też zasługa moich rodziców. To oni uczyli mnie szacunku do zwierząt. Zawsze w domu rodzinnym były kotki, pieski.

Ostatnio poprosiłaś o modlitwę za twoją suczkę, która wabi się Ginger. Jak ona się miewa?

J.K.: - Dowiedziałam się, że ma raka. Ginger ma już 14,5 roku i jestem z nią bardzo zżyta. To dlatego tak przeżywam jej chorobę. Ona była przy mnie, kiedy zaczynałam pracę w Hollywood. Towarzyszyła mi i w dobrych, i tych gorszych momentach. Jest taką moją perełką. Będzie mi bardzo przykro, gdy jej zabraknie.

To niestety nieuniknione...

J.K.: - Wiem... I pragnę tylko tego, aby zaczekała na mnie, aż wrócę z Polski. Chciałabym się z nią pożegnać. Na szczęście lekarz dał mi tę nadzieję. Nawet gdy o tym mówię, łzy napływają mi do oczu. Ale pocieszam się tym, że dzięki mnie miała super życie.

Alicja Dopierała

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Krupa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy