Reklama
Reklama

Joanna Kołaczkowska: Bywam poważna do bólu!

Joanna Kołaczkowska (50 l.) od lat rozśmiesza Polaków do łez. O jej życiu prywatnym wiadomo jednak niewiele. Jaka naprawdę jest słynna gwiazda kabaretu?

Jako Dorin Owens w „Spadkobiercach” jest twardą babką. W skeczach kaberetu „Hrabi” też surowo rozprawia się z mężczyznami, jest pewna siebie i silna. A prywatnie?

"Parę cech charakteru, które przejawiam na scenie, przydałoby mi się na co dzień. Wiem, co należy mówić w sytuacjach trudnych i jak powinnam postąpić, jednak nie robię tego. Widzowie wierzą w to, że rozstawiam ludzi po kątach, tak jak na scenie. Ale to nieprawda" – zapewnia w rozmowie z "Dobrym Czasem" Joanna Kołaczkowska. 

I dodaje, że uwielbia facetów, bo świat bez nich byłby nudny. A ona... może nigdy nie trafiłaby do kabaretu.

Reklama

Pierwszym ważnym mężczyzną w jej życiu był dziadek, w którego gospodarstwie spędzała każde wakacje. Karmiła kury, kaczki, psy i koty, wyprowadzała w pole krowy, które kiedyś jej omal nie zabiły.

Pewnego gorącego dnia sprowadzała je z pastwiska, tuż przed zagrodą poczuły wodę i nie zważając na swoją 9-letnią pastuszkę, ruszyły z kopyta. Mała Joasia, w miarę możliwości swoich krótkich nóżek, próbowała zejść im z drogi, ale niefortunnie potknęła się i upadła, a krowy... przebiegły po niej. 

Na szczęście nic wielkiego się nie stało. Po takim potraktowaniu przez zwierzęta, postanowiła zająć się roślinami, poszła więc do technikum ogrodniczego. Po pięciu latach nauki zdecydowała jednak, że to ją nudzi. 

Była na rozdrożu, nie wiedziała, co chce robić, wtedy do akcji wkroczył jej ojczym. Próbował namówić ją na studia, a gdy trafił na zdecydowany opór, zastosował szantaż.

Obiecał, że jeśli pójdzie na egzaminy, kupi jej wymarzone dżinsy. I tak została studentką pedagogiki kulturalno- oświatowej w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Zielonej Górze. Skończyła studia, ale... uznała, że nauczycielką nie będzie. 

"Po nocach śniły mi się dzieci z głowami zwierząt. Że się do mnie zbliżają, że mnie atakują, majaczyłam przez sen" – wspomina.

Uratował ją Adam Nowak, dziś lider zespołu „Raz, Dwa Trzy”. To za jego namową wzięła udział w castingu do kabaretu. Talent obronił się sam... 

Dostała się do grupy „Drugi Garnitur”, a niedługo potem do... „Potem”. Niemal nie schodziła z estrady – kabaretony, festiwale.... 

"Byłam przemęczona. Postanowiłam więc oddać się życiu rodzinnemu, urodziłam córeczkę, posiedziałam z nią trzy lata w domu. I to był bardzo dobry pomysł. Wtedy myślałam, że tak już zostanie" – wspomina artystka. 

I znowu ktoś zdecydował za nią. Dariusz Kamys, mąż jej siostry, zaproponował, aby razem założyli kabaret „Hrabi”. 

Nie żałuje, że wróciła na scenę. Ale cieszy się, że nie zaniedbała bliskiego kontaktu z 17-letnią dziś Hanią. Córka odziedziczyła po niej poczucie humoru. 

"Mamy bardzo zdrową relację, kiedy coś omawiamy, jesteśmy do bólu poważne. Czasami jest kompletny luz, wygłupiamy się i przerzucamy pomysłami. Uwielbiam to w niej. Rozwijamy każdą śmieszną sytuację i ryczymy z niej potem do łez" – mówi.

Pod koniec lat 90. wyszła za mąż za Krzysztofa Kołaczkowskiego, także kabareciarza, ale małżeństwo nie przetrwało. Tego tematu nigdy jednak nie porusza w mediach. 

"Jak to się dzieje, że osoba dorosła w pełni władz umysłowych, w miarę ustabilizowana emocjonalnie stwierdza:

„Tak, opowiem całej Polsce o tym, jak mnie skrzywdził albo jak ja go skrzywdziłam”? Dla mnie to jest przerażające i dla byłego partnera/partnerki głęboko niesprawiedliwe" – wyjaśnia.

Dodaje też, że nie znosi „celebryctwa”. I cieszy się, że paparazzi za nią nie chodzą, by zrobić jej zdjęcia. 

"Załamałabym się, gdyby ktoś interesował się moim życiem. I wówczas byłyby w tabloidach nagłówki: „Kołaczkowska się spasła” albo „Kołaczkowska pokazała faceta na salonach! Przystojny?” – śmieje się.

Zapytana, czy myśli o tym, co będzie robiła na emeryturze, odpowiada:

"Powinnam się już powoli do tego przygotowywać i mieć plan B. Nie wiem, może będę się zajmować reżyserią albo zostanę menadżerem jakiejś grupy? Ale tak naprawdę, wydaje mi się, że jak przejdę na emeryturę, to zaraz dostanę zawału i umrę!" - komentuje w swoim stylu Joanna.

***

Dobry Czas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy