Reklama
Reklama

Joanna Brodzik i Paweł Wilczak: tygodnik dotarł do zaskakujących wieści o aktorskiej parze

Choć Joanna Brodzik (44 l.) i Paweł Wilczak (51 l.) nie są małżeństwem, łączą ich synowie i... kredyt na dom. Gdy kłopoty się piętrzą, oboje potrafią wybuchnąć. Ale kiedy trzeba, wspierają się bez reszty. Oto dowód...

Gdy ona jest zdenerwowana, wrzuca naczynia do zlewu. Tak mocno, że część się tłucze... Po ostrej wymianie zdań z partnerem, aktorka czasami obraża się i milknie. A on musi użyć fortelu, by znów zaczęła się do niego odzywać. 

Joanna Brodzik nie ukrywa, że w jej związku z Pawłem Wilczakiem nie brakuje spięć i trudnych momentów. - Jeśli ktoś mówi, że nie kłóci się z partnerem, nie bywa wobec niego wstrętny, nieuczciwy, niedobry, to znaczy, że mówi nieprawdę albo że to nie jest prawdziwy związek - wyznała Joanna. 

Reklama

Jej relacja z Pawłem, z którym ma 9-letnich synów bliźniaków, Jana i Franciszka, jest prawdziwa, mimo że nieprzypieczętowana małżeńską przysięgą. Aktorska para, która poznała się na planie serialu "Kasia i Tomek", przetrwała niejedną burzę. Joanna niedawno zdradziła, że bliźniacza ciąża wiązała się z narażeniem życia i jej i dzieci. Po porodzie chłopcy wymagali intensywnej rehabilitacji. Gdyby nie wsparcie Pawła, trudno by jej było udźwignąć tak wielki ciężar. 

- To, że przyjaźnimy się, że przejechaliśmy razem cały świat, to wszystko jest kapitał, który pozwolił się nam stać dobrymi rodzicami - stwierdziła.

Po latach prosperity, gdy Joanna i Paweł mogli przebierać w propozycjach zawodowych, kariery obojga wyhamowały. Wilczak ostatnią dużą rolę zagrał sześć lat temu w produkcji TVN "Usta, usta". - Cenię w Pawle to, że nie łapie byle srok za ogon, tylko potrafi z determinacją walczyć i czekać, żeby zrobić to, co naprawdę chce. To rzadka cecha, szczególnie u mężczyzn - wyznała Brodzik w jednym z wywiadów. 

Z myślą o roli dla Pawła zaczęła pracę nad sitcomem o życiu mężczyzny po czterdziestce i jego perypetiach z kobietami, pracą i dorastającymi dziećmi. Niestety, żadna ze stacji telewizyjnych, którym przedstawiono projekt, nie wyraziła zainteresowania realizacją. 

- Joasia była zdruzgotana, tym bardziej, że i jej kariera wyraźnie przystopowała. Serial "Nie rób scen" w stacji TVN, zniknął z anteny po jednym sezonie. Jakby tego było mało, spektakl "Di, Viv i Rose", w którym grała, zszedł z afisza Teatru Capitol - twierdzi znajoma aktorki. 

Jedynym źródłem utrzymania aktorskiej pary i dwójki ich dzieci stała się reklama. Joanna i Paweł są twarzami jednej z sieci telekomunikacyjnych. Dzięki temu ich budżet zasila co roku 500 tys. zł. Choć ta kwota wydaje się znacząca, aktorski duet musi szukać dodatkowego dochodu, bo ma poważne zobowiązania finansowe. Zaciągnęli gigantyczny kredyt we frankach, by kupić dom w Wilanowie. Choć spłacają zobowiązania, na skutek wzrostu ceny franka, raty wciąż rosną... 

- Znaczne sumy pochłania też edukacja chłopców. Czesne za prywatną szkołę to około 3 tys. zł miesięcznie. A obaj uczęszczają jeszcze na zajęcia dodatkowe, uczą się języków obcych - zdradza osoba z otoczenia rodziny.

Na szczęście zawodowy impas w przypadku Joanny ma się ku końcowi. Aktorka wróci na plan kontynuacji sagi "Nad rozlewiskiem". Ale nie sama... 

- Joasia poprosiła produkcję serialu, żeby znaleziono w nim także odpowiednią rolę dla Pawła. Rozmawiała też z Małgorzatą Kalicińską, autorką książki będącej podstawą scenariusza, o możliwości dopisania dodatkowego męskiego wątku - zdradza "Na Żywo" jeden z pracowników TVP.

Jak udało się dowiedzieć tygodnikowi, za udział w kolejnej część sagi "Nad rozlewiskiem" aktorka otrzyma 150-180 tys. zł. - Honorarium Pawła będzie z pewnością niższe, ale aktor liczy, że tą rolą przypomni o sobie reżyserom i przełamie złą passę - twierdzi osoba z jego otoczenia. - Chciałby znów czuć, że to on zarabia na rodzinę - kwituje.

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy