Reklama
Reklama

Jerzy Zelnik przerywa milczenie! "Chcą mnie unurzać w swoim bagnie!"

Jerzy Zelnik (70 l.) postanowił odnieść się do afery, jaka wybuchła po tym, gdy opublikowano w internecie jego rozmowę telefoniczną z Kubą Wojewódzkim, który podawał się za pracownika Kancelarii Prezydenta. Z zaprezentowanego zapisu wynika, że aktor bez skrupułów wskazał swoich kolegów, którzy według niego obrażają głowę państwa i powinni zostać wysłani na wcześniejszą emeryturę lub wpisani na "czarną listę". Choć dowody zdają się być niepodważalne, Zelnik uważa, że padł ofiarą prowokacji zorganizowanej przez "ludzi bez sumienia".

Nie słabną echa afery z Jerzym Zelnikiem w roli głównej. Przypomnijmy, że Kuba Wojewódzki (52 l.) postanowił zrobić sobie żarty z odtwórcy roli Faraona w filmie Jerzego Kawalerowicza. Nie od dzisiaj wiadomo, że Zelnik jest ogromnym zwolennikiem rządów Prawa i Sprawiedliwości i niejednokrotnie dawał temu wyraz w oficjalnych wypowiedziach. Dlatego Wojewódzki postanowił wykorzystać sympatię aktora do partii Jarosława Kaczyńskiego i zadzwonił do niego, podając się za Janusza, pracownika Kancelarii Prezydenta.

Samozwańczy "król TVN-u" zadał Zelnikowi jedno, bardzo konkretne pytanie. "Czy wpadł pan na jakiś pomysł, kogo byśmy mogli z artystów na wcześniejszą emeryturę wysłać? Takiego antysystemowego w sensie, że o prezydencie Andrzeju Dudzie, kiedy jeszcze nie był prezydentem, źle się wyrażał. Kto taki mógłby trafić na naszą czarną listę?" - dopytywał Wojewódzki.

Reklama

O dziwo Zelnik bez zastanowienia wymienił nazwiska dwóch swoich kolegów: Olgierda Łukaszewicza oraz Artura Barcisia.

W mediach zawrzało. Zachowanie Zelnika oburzyło nie tylko osoby związane z branżą filmową. Każdy, kto słyszał tę rozmowę, nie mógł uwierzyć, że aktor potrafił bez zastanowienia "donieść" na swoich kolegów!

"Dno i wodorosty" - grzmiała w swoim felietonie Karolina Korwin Piotrowska.

"To jest agenturalne"

Jerzy Zelnik postanowił skomentować aferę, której jest bohaterem. W rozmowie z portalem Onet.pl wyraził swoje oburzenie i stwierdził, że takiej sytuacji nigdy nie było, a on sam został ofiarą prowokacji. Przypomniał sobie, że faktycznie, dzwonił do niego ktoś, kto podawał się za pracownika Kancelarii Prezydenta. Jednak Zelnik podaje całkiem inny przebieg rozmowy, którą uznał za bardzo przyjemną i rzeczową. Otóż według aktora, rzekomy pracownik Kancelarii Prezydenta spytał go o projekt cofnięcia reformy emerytalnej i to, kto ze środowiska artystycznego mógłby się wypowiedzieć na ten temat. Stąd też nazwiska, jakie padały w rozmowie. Zelnik twardo trzyma się wersji, że została ona potem zmontowana na jego niekorzyść.

"Dograno pytanie, po to, aby zestawić je z moją odpowiedzią i zrobić aferę. Chcą mnie unurzać w swoim bagnie, ale ja się nie dam. Za silny jestem" - zarzekał się na łamach serwisu Jerzy Zelnik.

Według niego Kuba Wojewódzki, którego nazwał "rozrabiaką", specjalnie spreparował tę rozmowę, aby podzielić społeczeństwo, co uważa za agenturalne.

Z kolei innego zdania jest Karolina Korwin Piotrowska, która rozmawiała ze swoim kolegą, Mikołajem Lizutem, szefem Rock Radia, który razem z Wojewódzkim wkręca znane osoby w porannej audycji. Dziennikarka w swoim felietonie wspomniała, że cała ekipa, która pracowała przy tym "żarcie", była w szoku po tym, co usłyszała od Zelnika. Nikt z nich nie spodziewał się, że znany aktor bez mrugnięcia okiem będzie potrafił wyrecytować nazwiska kolegów, którzy według niego powinni być wpisani na "czarną listę" i odesłani na wcześniejszą emeryturę.

Na razie nie mamy absolutnej pewności,która ze stron mówi prawdę. Jednak sprawa nabiera rumieńców, dlatego będziemy ją dla was na bieżąco relacjonować.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Zelnik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy