Reklama
Reklama

Jerzy Turek: Nigdy nie pogodził się z tą stratą

Jerzy Turek (†76 l.) przez lata nikomu nie opowiadał o tragedii, jaka spotkała jego rodzinę. Swą tajemnicę wyznał dopiero pod koniec życia w książce "Mieszanka filmowa. Rozmowy i szkice literackie".

Serca telewidzów podbił rolą listonosza Józefa Garlińskiego w serialu "Złotopolscy", ale w jego zawodowej karierze jest wiele pamiętnych ról, jak chociażby ta szeregowego Orzeszki w "Gdzie jest generał", trenera II klasy Wacława Jarząbka w "Misiu", czy Zenona Solskiego, ojca Kasi, w "Koglu-moglu". - Wesoły, życzliwy, bezkonfliktowy - tak wspominają zmarłego siedem lat temu Jerzego Turka koledzy aktorzy. Jednak niewiele osób wie, że artysta przeżył wielką tragedię, która na zawsze zmieniła jego życie.

Jerzy Turek urodził się 17 stycznia 1934 roku we wsi Tchórzowa niedaleko Węgrowa na Mazowszu. Miał pięć lat, gdy wybuchła druga wojna światowa. Po jej zakończeniu w 1945 roku przyjechał z rodzicami do Kobyłki pod Warszawą. Nie było im łatwo związać koniec z końcem. - Nikt nam dzieciom niczego nie dawał, musieliśmy zapracować. W domu była nas czwórka - siostra i dwóch braci. A po wojnie ojciec odbudowywał Warszawę, a mama zajmowała się naszym wychowaniem - wspominał po latach Jerzy Turek.

Reklama

Rodzicom aktora nawet przez myśl nie przeszło wtedy, że ich syn będzie aktorem. Po ukończeniu szkoły podstawowej posłali go do technikum mechanicznego. Tam nastoletni Jurek poznał późniejszego aktora Wojciecha Pokorę, z którym się zaprzyjaźnił. Po szkole obaj dostali pracę w FSO na warszawskim Żeraniu. Planowali skończyć szkołę oficerską, ale... grywali też amatorsko na scenie zakładowego zespołu artystycznego.

Podobało im się to, więc postanowili spróbować swoich sił w aktorstwie. W ten oto sposób Jerzy Turek dostał się do warszawskiej szkoły teatralnej, którą ukończył w 1958 roku. Był bardzo dumny z tego, że od razu po dyplomie zaczął występować w teatrze.

W tym czasie był już szczęśliwie zakochany w Bolesławie, którą nazywał pieszczotliwie Lesią. Poznali się jeszcze przed maturą i od razu pokochali. Ślub cywilny pary odbył się 6 października 1962 roku, a dwa tygodnie później wzięli również ślub kościelny. W tym czasie oboje byli bardzo pochłonięci swoimi zajęciami, on - grą w teatrze, ona - nauką na Uniwersytecie Warszawskim.

20 marca 1964 roku małżonkowie powitali na świecie bliźnięta - Piotra i Pawła. Młoda mama przerwała edukację i zajęła się wychowaniem chłopców. Żyli skromnie, a momentami - gdy aktor chorował na gardło i przez jakiś czas nie mógł wykonywać zawodu - nawet bardzo skromnie, ale szczęśliwie. Wszystko zmieniło się w 1977 roku, gdy jeden z synów, Paweł, nagle ciężko zapadł na zdrowiu.

Lekarzom nie udawało się postawić dobrej diagnozy. Chłopca operowano w szpitalu dziecięcym przy ulicy Litewskiej w Warszawie, nieopodal Teatru Rozmaitości, w którym pan Jerzy wówczas występował. Aktor krążył między teatrem a szpitalem, nie opuszczając żadnego przedstawienia. A każdą wolną chwilę spędzał przy łóżku ukochanego synka. Jego świat zawalił się w jednej chwili, gdy chłopiec odszedł...

Żałobę po synu Jerzy Turek nosił w sobie całymi latami. Nikomu się nie zwierzał. Dopiero pod koniec życia swoją tajemnicę wyznał Krzysztofowi Lubczyńskiemu w rozmowie do jego książki "Mieszanka filmowa. Rozmowy i szkice literackie": "Byłem zupełnie innym człowiekiem do czterdziestego roku życia. Syn mi zmarł. W wieku trzynastu lat. Jeden z bliźniaków. Od tego czasu życie mi się straszliwie zmieniło. Z takim garbem już się do śmierci chodzi. Nie pogodzę się z tym aż do końca" - powiedział aktor.

Po śmierci Pawła państwo Turkowie nie byli w stanie mieszkać w miejscu, w którym każdy kąt przypominał im syna, więc jak najszybciej zmienili adres, a Jerzy Turek rzucił się w wir pracy. Jedyną radością małżonków stał się drugi syn - Piotr. Po latach bardzo się cieszyli, gdy uczynił ich dziadkiem. Wnuczka Ola stała się oczkiem w głowie pana Jerzego w ostatnich latach życia. Radość sprawiała aktorowi również praca. Przez 12 lat grał w serialu "Złotopolscy". Aż pewnego dnia, w 2009 roku, zniknął z ekranu.

Zaniepokojeni widzowie domagali się powrotu listonosza. Wówczas okazało się, że w lipcu tamtego roku pan Jerzy przeszedł udar mózgu. Przez kilka miesięcy leżał w szpitalu. Osłabiony organizm zaatakowała białaczka. Z tym przeciwnikiem nie udało mu się już wygrać... Jerzy Turek zmarł 14 lutego 2010 roku w wieku 76 lat. Został pochowany razem z synem Pawłem na cmentarzu w Kobyłce koło Warszawy.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:



Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Turek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy