Reklama
Reklama

Janson winny kalectwa Kuszyńskiej?

Robert Janson (43 l.), lider Varius Manx, po dwóch latach od wypadku samochodowego, w którym sparaliżowana została wokalistka zespołu Monika Kuszyńska, rozpoczyna publiczną spowiedź.

28 maja 2006 roku zespół Varius Manx wracał z koncertu w Miliczu. Nagle Jeep Cherokee, którym kierował Janson, zjechał na lewy pas i uderzył w drzewo. Do szpitala trafili wszyscy pasażerowie, ale ciężko ranni zostali tylko Robert i Monika.

U Jansona stwierdzono urazy klatki piersiowej i brzucha. Po poważnej operacji i rekonwalescencji po jakimś czasie wrócił do zdrowia. Monika, niestety, skutki wypadku bardzo boleśnie odczuwa do dziś. Jeśli w ogóle kiedyś będzie chodzić, to tylko dzięki specjalnemu urządzeniu.

"Pani Monika cierpi na paraplegię pourazową. Ma uszkodzony kręg TH10 w odcinku piersiowym. Przechodziła intensywną rehabilitację" - powiedział w rozmowie z "Super Expressem" dyrektor kliniki, w której leżała Kuszyńska.

Reklama

Mimo kilku operacji i intensywnej rehabilitacji Monika już do końca życia pozostanie kaleką. Robert Janson, który do tej pory nie wypowiadał się na temat wypadku, wielokrotnie był obarczany winą za jej stan. Teraz muzyk przerywa milczenie:

"Nieważne, jaka jest przyczyna wypadku, kierowca zawsze bierze winę na siebie" - oświadczył w "Super Exressie".

"Przyszedł czas, żeby zacząć mówić o tej tragicznej sprawie. Mieliśmy z Moniką ogrom szczęścia, że wyszliśmy z tego żywi. To cud, że umknęliśmy z objęć śmierci. To również cud, że chodzę przy tych złamaniach, które miałem. Zawsze będę walczył o Monikę i razem z nią, z wszelkimi przeciwnościami. Jeśli chodzi o moją pomoc finansową, to nie chcę się chwalić [czyt. jest bardzo duża - red.]. Może Monika będzie chciała kiedyś o tym opowiedzieć. Deklaruję jednak pomoc Monice każdą kwotą, która będzie potrzebna. Zawsze jej pomagałem i będę pomagał dalej" - podkreśla.

Tak do końca jednak nie czuje się chyba winny. Zaznacza: "Biegli dokonali pewnego odkrycia. Okazuje się, że na dzień dzisiejszy przyczyną wypadku był zły stan techniczny samochodu, tak orzekli biegli".

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy