Reklama
Reklama

Jak naprawdę wyglądało życie Łapickich?

27-letnia wdowa po Andrzeju Łapickim przerywa milczenie!

"Siedziałam w jego fotelu przed jego ukochanym telewizorem i oglądałam programy mu poświęcone. Serce wyrywało mi się z piersi i myślałam: Boże, do dziś to było także moje życie. Jestem zagubiona, ale chcę żyć tak, jak chciałby Andrzej" - Kamila mówi spokojnie, mimo bólu, jaki zadawali jej obcy.

Bo dzięki mężowi zyskała wiarę w siebie. Nie mówił jej, że jest piękna, ale cenił w niej inteligencję, rozbudzał ambicję.

"Nasze małżeństwo było ciągłą nauką. Dużo rozmawialiśmy, to było spoiwo naszego związku. Nigdy nie chciałam być 'żoną swojego męża', choć w przypadku Andrzeja to był zaszczyt. Mam nazwisko, na które chcę zapracować" - przekonuje.

Reklama

W życiu Mistrza Kamila Mścichowska pojawiła się, gdy on wydawał się czekać tylko na nieuchronne. "Rzuciłem wszystkie zajęcia, zdziadziałem..." - wspominał aktor pięcioletni okres po śmierci żony, Zofii Chrząszczewskiej, z którą przeżył pół wieku.

Kamila, krytyk teatralny, wielbicielka talentu aktora, redaktorka miesięcznika "Teatr", miała zrobić z nim wywiad... Została jego żoną. Różnica wieku wynosiła 60 lat, ale okazało się, że podjęli słuszną decyzję.

"Jeśli byłoby mi dane tylko te pół roku, które już wspólnie przeżyliśmy, ożeniłbym się z Kamilą ponownie. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy" - mówił aktor.

"Uznano nasz ślub za skandal, słyszałem głosy podejrzewające nas o obrzydliwości. A miłość to chęć bycia z kimś, wspólne myśli, spojrzenie. Dobrze jest żyć, gdy ma się do kogo i o czym mówić" - mówił.

Różnili się nie tylko wiekiem, mieli też różne charaktery. On - opanowany, zdystansowany wobec życia, ona - nerwowa, przejmująca się drobiazgami. On był jej Mistrzem, dawał poczucie bezpieczeństwa.

"Mam nadzieję, że Kamila jest szczęśliwa z tak starym człowiekiem. Nigdy nie zabrakło nam wspólnych tematów" - opowiadał. Dbał, żeby spełniała się również zawodowo, a ona zachęcała go do aktywności, bo wiedziała, że nie pogodził się z emeryturą.

Z wdzięcznością przyjął propozycję Jana Englerta, żeby wrócić na scenę. "Janek nawet nie wie, ile zrobił, biorąc mnie z powrotem do teatru" - mówił. Życie z inspirującą żoną sprawiło, że nie myślał o chorobach, a z rzeczy ostatecznych żartował, by w ten sposób przygotować żonę na trudny moment.

Kamila związała się z teatrem. Asystowała reżyserowi przy przygotowaniach do premiery "Mazepy" w Teatrze Polskim, będzie pracować przy prapremierze sztuki Mrożka. Myśli o reżyserii. Ma wsparcie przyjaciół zmarłego męża, ale ma także wrogów.

"Brutalnie odarto mnie z prywatności. Nie mogę nawet przeżywać swojej żałoby. Nikt nie wie, co czuję, nikt nie może tego oceniać. A nasze małżeństwo oceniono już dawno" - mówi rozgoryczona.

MP

nr 37/2012

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Kamila Łapicka | Andrzej Łapicki | Jerzy Stuhr
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy