Reklama
Reklama

Jak Kret zostawia kobiety? Zapada się pod ziemię!

Najpierw Agata Młynarska, później Małgorzata Kosturkiewicz. Jarosław Kret zostawiał je, znikając z dnia na dzień. Czy podobny los czeka Beatę Tadlę?

Jarek odprowadza dziennikarkę pod same drzwi studia. Czeka na nią. A kiedy są razem, zapamiętale całują się w kawiarni czy na schodach, na oczach wszystkich! - takie sceny są codziennością dla kolegów z telewizji Beaty Tadli (37) i Jarosława Kreta (49).

Już zauważyli, że prowadząca "Wiadomości" i prezenter pogody stworzyli wyjątkową relację. Jarek pokochał nie tylko Beatę, ale też jej syna Janka. Nowy partner mamy bardzo imponuje chłopcu, a ten traktuje go jak własnego syna. I bardzo chciałby, żeby także jego rodzony synek, Franek, stał się częścią ich szczęśliwej, choć posklejanej rodziny. On i Beata są bardzo pozytywnymi osobami, nie pielęgnują pretensji ani żalu.

Reklama

Beacie udało się modelowo ułożyć stosunki z byłym mężem. Niestety, Jarkowi z matką swojego dziecka nie. Prezenter bardzo liczył na przyjazne rozstanie, ale jego nadzieje okazały się płonne. Producentka ma prawo czuć się rozczarowana - Jarek zachował się tak samo jak zawsze.

Gazety doniosły, że miesiąc temu, po ważnej rodzinnej uroczystości, 80. urodzinach babci partnerki, wyszedł z jej domu, zostawiając wszystkie swoje rzeczy i zniknął. Małgorzata Kosturkiewicz próbowała go szukać, a po dwóch tygodniach zobaczyła w prasie zdjęcie Jarka z nową kobietą.

Prezenter postąpił dokładnie w ten sam sposób, jak kilka lat temu, gdy porzucał Agatę Młynarską (48). Wydawało się, że jego związek z Kosturkiewicz był oparty na solidnych podstawach. Ona - twarda producentka programu "Planeta według Kreta" - weszła w jego środowisko i zaprzyjaźniła z wieloletnimi przyjaciółmi. Wiązały ich te same pasje, a od dwóch lat także syn. Małgorzata może i nie miała złudzeń, że jest wielką miłością Jarka, ale ceniła sobie stabilizację, jaką udało im się stworzyć.

Do mieszkania producentki prezenter przeprowadził się z niemal całym dobytkiem, choć nigdy tego nie robił. Zawsze w związkach zostawiał sobie furtkę, żeby w razie, gdyby coś zaczęło się psuć, po prostu wziąć płaszcz i wyjść.

Tym razem, ze względu na syna, chciał, żeby było inaczej... A jednak kilka tygodni temu, pytany przez "Na Żywo" o relacje, jakie łączą go z Kosturkiewicz, Kret powiedział: "Po prostu wspólnie wychowujemy syna...".

To, co było dobre, kiedy byli razem, teraz obróciło się przeciwko pogodynowi. Nieustępliwy charakter Małgorzaty, tak ważny w jej pracy, daje o sobie znać w negocjowaniu zasad kontaktów Jarka z jego jedynym dzieckiem.

"Teraz muszą się porozumieć, bo obojgu zależy na tym, by syn nie ucierpiał. Ale Małgorzata nie zamierza Jarkowi niczego ułatwiać. Owszem, może się on widywać z Frankiem, ale na jej warunkach. Jest u nich tylko gościem. Jego rzeczy, spakowane w szare pudła, czekają, aż zabierze je z jej domu. Dokąd? To jej nie obchodzi" - mówi "Na Żywo" znajoma prezentera.

Czasem synek płacze, kiedy tata po raz kolejny wychodzi wieczorem, bo nie rozumie, dlaczego nie zostaje w domu na noc. "To dla Jarka naprawdę trudne, bo jest bardzo wrażliwym facetem. Kiedy zaczyna mówić o synku, ma łzy w oczach" - opowiada jego znajoma.

Jaki jest dalszy scenariusz tej historii? Póki co Jarek żyje na trzy domy. W mieszkaniu Małgorzaty odwiedza syna, pomieszkuje u Beaty, a kiedy ma wszystkiego dość, zaszywa się w swojej kawalerce na Starówce. Jedno jest pewne: Franek jest dla niego najważniejszy i dla niego jest gotów na wszystko. Chce swoje życie dzielić od teraz między dwie rodziny... 


Anna Bazia

14/2013

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Jarosław Kret | Beata Tadla
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy