Reklama
Reklama

Jagna Marczułajtis i Sebastian Kolasiński chcą zapomnieć o rozwodzie!

To była jedna z najładniejszych par w polskim sporcie. Dziś Jagna Marczułajtis (37 l.) chce zapomnieć o małżeństwie z Sebastianem Kolasińskim...

Poznali się rok przed igrzyskami w Salt Lake City - w samolocie lecącym na zimową imprezę usiedli już obok siebie.

- Patrząc na Jagnę i widząc, jak błyszczą jej oczy, nie miałem wątpliwości, że w tej pięknej góralce jest coś wyjątkowego - wspominał pierwsze spotkanie łyżwiarz.

Podczas długiego lotu nie mogli od siebie oderwać oczu. Potem były wspólne spacery w wiosce olimpijskiej i pierwsze pocałunki. Tylko przy dziennikarzach udawali wobec siebie obojętność.

Do kraju wrócili już zakochani. - Nie mam żadnych wątpliwości, że będę szczęśliwa z Sebastianem - mówiła Jagna. Ślub cywilny odbył się w czerwcu 2002 roku w Łodzi, rodzinnym mieście pana młodego, kościelny zaś w Zakopanem, 28 września 2002 roku.

Reklama

W ceremonii uczestniczyło pół tysiąca osób, bo, jak mówiono w Zakopanem, był to ślub... Królowej Śniegu. Gościom przygrywała góralska kapela, a wszyscy młodej parze życzyli szczęścia.

- Jak będziesz złym mężem, to Jagna ci nie popuści - ostrzegała zięcia teściowa, Ludwika Majerczyk- Marczułajtis. - Żaden chłop nie da jej rady!

Jeszcze w grudniu tego samego roku na świat przyszła Jagoda. Para zamieszkała w Krakowie i uzgodniła podział obowiązków w rodzinie. Ona miała dalej uprawiać sport, on - zarabiać na rodzinę.

 - Mąż nie umiał sobie z tym poradzić - tłumaczyła Jagna. - Myślał tylko o swoich kłopotach... Rodzinna sielanka skończyła się, chociaż małżonkowie długo i starannie to ukrywali.

Ona miała ponoć pretensje, że nie może liczyć na męża i po ślubie ma tylko nowe nazwisko w dowodzie osobistym. Zarzucała mu, że ciężko się z nim dogadać. On nie mógł pogodzić się z tym, że żona decyduje o wszystkim sama.

- Sebastian też lubił rządzić - mówiła zawodniczka. - W tym związku było dwóch szefów. Konflikt między nami narastał i w pewnym momencie wszystko pękło.... W styczniu 2005 roku Marczułajtis wyjechała na zawody do Hiszpanii. W tym czasie Sebastian zjawił się pod domem rodziny Marczułajtisów w Poroninie i na oczach babci zabrał roczną córkę, krzycząc, że nigdy jej nie odda!

Zaalarmowana matka szybko wróciła samolotem do Polski i zjawiła się w Łodzi. - Teściowa rzuciła się na mnie. Szarpała mnie. Mąż wykręcił mi rękę. Uciekłam do drugiego pokoju i wezwałam policję... Tylko w ten sposób udało się jej odzyskać małą.

Wkrótce, pod wpływem emocji, zaczęła ujawniać szczegóły z ich pożycia. Jej zdaniem Sebastian Kolasiński nie potrafił zajmować się córką, często wychodził wieczorami z domu. 

- Długo mu wybaczałam, nawet zdrady - opowiadała z płaczem. - Jednak kiedy zaczęła się wtrącać teściowa, złożyłam pozew o rozwód. Sprawa toczyła się przed Sądem Okręgowym w Krakowie. Podczas kolejnych rozpraw para rozstawała się w ciężkiej atmosferze.

W Zakopanem plotkowano, że to typowa miłość po zbójnicku. Rozwodzący się małżonkowie tłumaczyli, że byli na skraju załamania psychicznego. Sąd opiekę nad dzieckiem powierzył matce.

- Nigdy nie twierdziłam, że jestem bez winy - mówi dzisiaj Jagna Marczułajtis. - Jestem osobą, która nie zapomina, ale idzie do przodu.

Małżeństwo dwojga sportowców skończyło się porażką. Jagna jest dziś posłanką na Sejm. Wyszła za mąż za przedsiębiorcę Andrzeja Walczaka. Mają córkę Igę.

Sebastian Kolasinski ożenił się po raz drugi. Od 10 lat pracuje w policji, ale wciąż uważany jest za jednego z najlepszych specjalistów od układów choreograficznych w łyżwiarstwie figurowym. W wolnym czasie daje lekcje jazdy na łyżwach.

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Jagna Marczułajtis-Walczak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy