Reklama
Reklama

Jacek Borkowski opowiada o przykrym zdarzeniu na cmentarzu!

Jacek Borkowski (57 l.) opowiedział, że kilka lat temu zgubił obrączkę ślubną na cmentarzu... Był wtedy szczęśliwym mężem i ojcem. Dziś jest wdowcem, który musi zmierzyć się z nieoczekiwanymi problemami.

Kiedy sześć lat temu Jacek Borkowski grał w serialu „Hotel 52”, reżyser zaplanował dla niego scenę na cmentarzu. Był mroźny zimowy dzień. Nagle aktor poślizgnął się i... wpadł do świeżo wykopanego grobu.  

W śniegu, zalegającym na jego dnie, zgubił obrączkę...

"Szukałem jej, ale na próżno, pamiątka ślubu się nie odnalazła" – wspomina aktor w rozmowie z „Na żywo”. 

"Chcieliśmy z Magdą, moją żoną, dokupić identyczną, ale nie udało się nam to" – dodaje. 

Teraz, gdy Magda Borkowska (†45) nie żyje (zmarła w styczniu tego roku po 3-tygodniowej walce z białaczką), wdowiec zastanawia się, czy zgubienie obrączki na cmentarzu nie było zapowiedzią rodzinnej tragedii.

Reklama

Biżuteria żony zniknęła

Jak się okazuje, nieszczęścia nie skończyły się wraz ze śmiercią ukochanej aktora. Wszystko przez nielojalne postępowanie rodziny zmarłej... 

Nic nie zapowiadało, że może mieć ona złe zamiary. Gdy wkrótce po pogrzebie Magdaleny jej siostra, malarka mieszkająca na stałe w Londynie, zaproponowała szwagrowi, że przyjedzie, by pomóc mu w opiece nad dziećmi, wdowiec chętnie się na to zgodził. 

"Byłem jej wdzięczny. Lubiliśmy się i szanowaliśmy. Zależało mi na utrzymaniu dobrych relacji z rodziną żony. Zgodziłem się nawet na pochowanie Magdy w rodzinnym grobie pod Szprotawą, setki kilometrów od naszego domu,wiedząc, że nie będę mógł jej odwiedzać tak często, jak bym tego pragnął" – mówi aktor.

Niestety, za uległość wobec teściowej i ufność wobec szwagierki gwiazdor gorzko zapłacił... 

"14 lutego chciałem wziąć do ręki obrączkę Magdy i jej pierścionek zaręczynowy. Tak po prostu potrzymać i poczuć w ręku coś, co było tylko jej. Sięgnąłem do miejsca, gdzie schowałem biżuterię i osłupiałem. Wszystko zniknęło!" – zdradza Borkowski. 

Gdy aktor wszedł do gabinetu żony, okazało się, że pokój dokładnie przeszukano. Zabrano zegarek Magdy, pamiątki komunijne dzieci. 

"Szwagierka poinformowała mnie w e-mailu, że wzięła te rzeczy, by chronić majątek moich pociech" – mówi zdruzgotany gwiazdor.

Była to jedynie zapowiedź kolejnych kłopotów. Niedawno do domu Borkowskiego w Radzyminie zapukała kurator sądowa. – Przyszła zbadać, jak opiekuję się dziećmi, bo do sądu trafiły dwa pozwy o ustanowienie kontaktów z nimi: jeden od teściowej, drugi od cioci. To był dla mnie szok" – twierdzi aktor. 

Za radą prawnika zgłosił sprawę kradzieży rodzinnych kosztowności na policję. 

"Niech sąd rozstrzygnie, czy mam oddawać dzieci pod opiekę osób, które robią takie rzeczy. Niech urzędnicy sprawdzą, jakim jestem ojcem, nie mam sobie nic do zarzucenia" – zapewnia.





Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Jacek Borkowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy