Reklama
Reklama

Iwona Pavlović: Nieznana twarz jurorki "Tańca z gwiazdami". O tym fakcie mało kto wie

Czarna Mamba powróciła, i to w najlepszym wydaniu. Iwona Pavlović (55 l.) znów jest brunetką, co - jak sama mówi - najlepiej podkreśla jej charakter. Żywiołowość, którą prezentuje w "Tańcu z gwiazdami", nie gaśnie również w życiu prywatnym. Niewiele osób wie, że tancerka jest także... wolontariuszką w domu starości.

Była pani w tym roku na nartach?

Iwona Pavlović: - Jeżdżę na nartach, ale ostrożnie. Dla mnie kontuzja oznacza, że nie mam pracy i nikt mnie nie zastąpi. Ale po górach lubię chodzić, robię to dla zdrowia i przyjemności, i żadna pogoda nie jest w stanie mnie przed tym powstrzymać.

A w inne zakątki świata pani się nie wybierała?

- Zimą, chyba tak jak wszyscy, ubolewam nad brakiem słońca. Chcieliśmy z mężem wyjechać na Jamajkę, ale w rodzinie w tym terminie zorganizowano wesele. Jednak wcale nie żałujemy, bo impreza była świetna!

Reklama

Jak pani spędziła Walentynki?

- Rewelacyjnie, na pokazach mody w Zakopanem. To nasze ulubione miejsce. Popołudnie spędziliśmy w bardzo romantycznej atmosferze.

Czy uczucie między wami jest tak mocne jak na początku?

- Głupotą byłoby powiedzieć, że nic się nie zmienia, bo my się zmieniamy, rozwijamy. Ale uczucie, które nas łączy, jest niewyobrażalnie mocne. Dojrzałe, okraszone doświadczeniami z poprzednich małżeństw, z których wyciągamy wnioski. A to powoduje, że jest nam dobrze ze sobą. Wojtek ma ogromne poczucie humoru i dystans do siebie. Dajemy sobie dużo radości, ale i wolności. To już jest taka miłość do końca życia.

Zmieniła pani kolor włosów, czyli wróciła Czarna Mamba.

- Czarna Mamba to Czarna Mamba, znowu oddycham. A noty... czarny kolor zobowiązuje, więc - bójcie się gwiazdy!

Jak będzie wyglądać jury bez Beaty Tyszkiewicz?

- Będę tęsknić. Znam Beatę i wiem, że jest nie tylko piękną i inteligentną kobietą, ale też mądrą życiowo. Jeżeli chce odpocząć, to robi to bardzo świadomie. Życzę Beatce dużo zdrowia i na pewno wproszę się do niej do domu na jej sernik... Pycha.

Nadal jest pani wolontariuszką w Dziennym Domu Seniora Wigor Laurentius w Olsztynie?

- Współpracuję z Wigorem od czasu do czasu. Przychodzą tam fantastyczni seniorzy, którzy chcą cudownie żyć. Tańczą, ćwiczą, śpiewają, robią wiele ciekawych rzeczy. Ostatnio mieliśmy sesję zdjęciową, z której powstał wspaniały kalendarz na 2018 r.

A jak miewa się pani mama?

- Moja mama Zenia ma 85 lat. Mieszka niedaleko mnie. Jest absolutnie samodzielna i sprawna, zawsze wesoła i uśmiechnięta, i bardzo elegancka. Jest dla mnie wzorem. Chciałabym tak wspaniale żyć w jej wieku.

Nie za ciasno wam w nowym domu, który jest mniejszy niż ten poprzedni?

- Na dwie osoby jest wystarczający, nie muszę mieć pałaców. Czujemy się w nim szczęśliwi. Mały metraż powoduje, że sami z przyjemnością sprzątamy, porządkujemy teren, nie ma potrzeby interwencji osób trzecich. Mamy też ogródek i latem jest gdzie posiedzieć i zrelaksować się.

Rozmawiała: Lena Jaret

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy