Reklama
Reklama

Irena Jarocka: Najważniejsza była dla niej miłość!

Dokładnie 10 lat temu, jesienią 2010 roku, Irena Jarocka nagrała swój ostatni przebój - duet z Michaelem Boltonem. Rok później dowiedziała się, że ma nowotwór i najprawdopodobniej już nigdy nie wróci na estradę...

Nie przejmowała się chorobą. Najważniejsza było dla niej świadomość, że jest kochana i ma u boku mężczyznę, którego nazywała miłością swojego życia.

Choć od śmierci Ireny Jarockiej (sprawdź!) minęło już prawie 9 lat, piosenkarka nadal żyje w pamięci fanów. Na jej wciąż działającej oficjalnej stronie internetowej każdego dnia przybywa przynajmniej kilka wpisów.

Ludzie dzielą się tam wspomnieniami o wykonawczyni niezapomnianych "Kawiarenek" (posłuchaj!), opowiadają o spotkaniach z nią, umawiają na wspólne odwiedzanie miejsca spoczynku.

Reklama

"Marzę, by dawać ludziom radość i dzielić się z nimi miłością, którą dostaję. A jest jej do podziału naprawdę bardzo, bardzo dużo. Chciałabym, żeby moja publiczność dała mi szansę i przyjęła ode mnie tę miłość" - powiedziała kiedyś Irena Jarocka.

"Publiczność potrafi wspaniale kochać, jest wierna i cudowna" - wyznała wiele lat temu, gdy po kilkuletniej emigracji wróciła do Polski.

Kiedy latem 2011 roku u Ireny Jarockiej zdiagnozowano glejaka mózgu, piosenkarka od razu sporządziła testament.

Gwiazda zapisała w nim, że chce, by złożono jej prochy w katakumbach na Powązkach, a na tablicy wyryto jej życiowe motto: "Śpiewając miłuję". Bo śpiew i miłość były dla niej zawsze najważniejsze.

"Cenię uczucia, jakimi darzą mnie słuchacze, ale na nich przecież nie kończy się miłość. Miłością jest piękno wokół nas, wszystko to, co nas cieszy i co daje nam radość. Miłość to dobra energia. Szukam jej we wszystkim, bo jest podstawą życia. Staram się ze wszystkiego czerpać miłość i piękno, by móc je potem rozdawać innym" - powiedziała przed śmiercią.

Irena Jarocka zawsze chętnie mówiła w wywiadach o naukowcu Michale Sobolewskim - swym drugim mężu, u boku którego przeżyła 35 lat.

To jego nazywała miłością swego życia... To dla niego zdecydowała się u szczytu kariery wyjechać do Ameryki i zamieszkać w Teksasie...

"Miłość zawsze była u mnie na pierwszym miejscu, bo uważam, że jest bazą, do której zawsze się wraca. Nie umiałabym żyć bez miłości" - wyznała podczas swego ostatniego spotkania z fanami.

Zapytana, czy potrafiłaby zdefiniować miłość, odpowiedziała, że tego chyba nikt nie umie.

"Miłość to... miłość. Nie można jej określić, wepchnąć w ramy, ograniczyć czymkolwiek, zdefiniować. Najważniejsza w niej jest bezinteresowność. Jeżeli kocha się kogoś za coś, to tak naprawdę nie kocha się w ogóle. Trzeba kochać bezwarunkowo. Inaczej dziecko, inaczej mężczyznę, inaczej rodziców, ale zawsze bezwarunkowo" - stwierdziła.

Podobno w domu Michała Sobolewskiego w Teksasie w szafach wciąż wiszą sukienki Ireny Jarockiej, a on nadal nie potrafi mówić o zmarłej żonie w czasie przeszłym.

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy