Reklama
Reklama

Ich radość mieszała się ze smutkiem

Rodzina aktora Heatha Ledgera świętowała jego pośmiertną nominację do Oscara. Ich radość mieszała się jednak ze smutkiem. Wieść o nominacji aktora zbiegła się bowiem w czasie z pierwszą rocznicą jego śmierci.

Australijskiego aktora, zmarłego 22 stycznia ubiegłego roku w Nowym Jorku z powodu przedawkowania leków, doceniono pośmiertnie za rolę Jokera w filmie "Mroczny rycerz" z serii przygód Batmana. W czwartek, w Los Angeles ogłoszono jego nominację do nagrody dla najlepszego aktora drugoplanowego.

"Mimo że pragnęlibyśmy, by był tu z nami, jesteśmy dumni i podekscytowani tym faktem" - napisała w oficjalnym oświadczeniu przyrodnia siostra gwiazdora, Ashleigh.

"Mamy wrażenie, jakby to wszystko wydarzyło się wczoraj i nadal jesteśmy zrozpaczeni" - dodała starsza, Kate. Rodzice Ledgera powiedzieli dziennikarzom, że jeśli ich syn zdobędzie Oscara, nagroda ta trafi w ręce jego 3-letniej córki Matildy, wychowywanej przez jego byłą partnerkę, aktorkę i koleżankę z planu filmu "Tajemnica Brokeback Mountain", Michelle Williams.

Reklama

Jak do tej pory statuetkę Oscara przyznano pośmiertnie tylko jednemu aktorowi - Peterowi Finchowi w 1976 roku za rolę w filmie "Sieć", dwa miesiące po jego śmierci na atak serca.

PAP/pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy