Reklama
Reklama

Hanna Lis: Mam na utrzymaniu dwoje dzieci i chorą mamę!

Hanna Lis (46 l.) pożaliła się, że po wyrzuceniu jej z TVP nie było lekko...

Hanna Lis (46 l.) pożaliła się, że po wyrzuceniu jej z TVP nie było lekko...

Wywiad dla "Vivy" okazał się skarbnicą wiedzy na temat tego, jak aktualnie wygląda jej życie.

Pisaliśmy ostatnio o tym, że Hanka po powrocie z Azji, gdzie żebrała z TVN, wróciła odmieniona i rozdała połowę swojej szafy biednym i do tego przez jakiś czas unikała swoich bogatych przyjaciół, bo czuła, "że jest z innego świata".

Jak już wspominaliśmy, w 10-stronicowym wywiadzie ani słowem nie zająknęła się na temat swojego męża. Za to sporo miejsca poświęciła opowieściom o swojej ciężkiej sytuacji materialnej, która była wynikiem jej zwolnienia z TVP na początku roku. 

Reklama

"Utrata pracy i środków do życia - bo wbrew temu, co się mówiło, nie dostałam żadnej odprawy - nie jest czymś szczególnie przyjemnym, gdy ma się na utrzymaniu dwoje dzieci i chorą mamę. Ale takie życie: coś się kończy, trzeba się otrzepać i iść dalej" - wyznaje dziennikarka.

W willi w Konstancinie Hanka przyznaje, że o byt swoich dzieci od pewnego czasu musi walczyć sama! Co w takim razie z jej mężem? Tego nie zdradza...

"Nigdy nie byłam szczególnie rozrzutna, a teraz muszę być bardzo oszczędna, bo od stycznia nie zarabiam, a muszę zapewnić byt dzieciom i mamie" - powtarza.

Stan zdrowia pani Aleksandry Kedaj jest bardzo ciężki, ale na szczęście mama "bardzo dzielnie walczy", choć jeszcze kilka miesięcy temu lekarze kazali się Hance szykować na najgorsze, a zaprzyjaźniony ksiądz udzielił mamie ostatniego namaszczenia.

"Przez pierwsze dwa tygodnie słyszałam, że stan jest beznadziejny, więc żegnałam się z mamą kilka razy dziennie, za każdym razem, gdy opuszczałam OIOM. (...) Dzięki cudownym lekarzom ze szpitala MSWiA i boskiej pomocy mama przeżyła, ale jej stan jeszcze długo był bardzo ciężki. To była dla nas obu emocjonalna i fizyczna katorga. Rano szpital, potem praca, zaraz po pracy znów szpital i tak od rana do nocy. Zaliczyłam wtedy w pracy kilka spektakularnych wpadek, udało mi się nawet zapomnieć, jak nazywa się program, który prowadziła. Byłam jednak tak wycieńczona, że spokojnie mogłabym zapomnieć, jak sama się nazywam. Być może powinnam wtedy zrezygnować z pracy na jakiś czas, ale po prostu nie stać mnie było na to, żeby nie pracować" - oznajmia.

Czy to oznacza, że Tomek już nie wspomaga swojej żony finansowo? 

Sam dziennikarz niedawno stracił własną ukochaną mamę. To musiała być równie bolesna strata dla Hani, bo ból i smutek koi na Mykonos, gdzie wraz z Joanną Przetakiewicz nieźle balują!

Też chcielibyśmy tak nie mieć pieniędzy jak Hania!

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Hanna Lis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama