Reklama
Reklama

Gwyneth Paltrow: Rozpacz nad kołyską

Dopiero po latach Gwyneth Paltrow (39 l.) opowiedziała o koszmarze depresji poporodowej...

Był rok 2006. Na świat przyszedł Moses - syn Paltrow i Chrisa Martina. Dwa lata po tym, jak urodziła się córka Apple. Aktorka była apatyczna, ospała, nie umiała zająć się dzieckiem.

"Nie potrafiłam nawiązać z synem takiej więzi, jak z córką, i nie wiedziałam dlaczego. Nie umiałam się z nikim porozumieć. Czułam się jak zombie, wyobcowana, niezrozumiana" - wspomina.

"Zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak. Czułam, że to moja wina. Przecież powinnam się cieszyć, że mam dziecko".

W końcu Chris zasugerował jej, że być może cierpi na depresję poporodową. Aktorka zaprzeczała. Nie chciała się do tego przyznać. Jednak za namową męża zwróciła się po profesjonalną pomoc. Dziś nie boi się o tym mówić.

Reklama

"Macierzyństwo i małżeństwo to nie jest sielanka. Każdy z nas ma swoje wzloty i upadki, zwłaszcza w długoterminowych związkach" - mówi Paltrow o swoim małżeństwie z 9-letnim stażem.

"Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Trzeba być otwartym na drugą osobę i na jej potrzeby" - przyznaje.

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Gwyneth Paltrow | Chris Martin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama