Reklama
Reklama

Gwiazda Alibabek miała guza mózgu! Jej mąż cierpi na nieuleczalną chorobę!

Syn Wandy Borkowskiej z Alibabek udzielił wstrząsającego wywiadu. Mężczyzna opowiedział o rodzinnym dramacie i poważnych kłopotach ze zdrowiem swoich rodziców. Wyjawił też wysokość ich emerytur, które nie wystarczają na godne życie...

Wanda Borkowska była członkinią kultowego zespołu Alibabki (sprawdź!). Piękne i utalentowane panie podbiły serca polskiej publiczności. 

Występowały nie tylko nad Wisłą, ale nawet w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie. 

Los okrutnie jednak doświadczył dawną gwiazdę. 

W 2019 roku pani Wanda uległa namowom syna i udała się do lekarza. Diagnoza zmroziła całą rodzinę...

"Okazało się, że mama ma guza mózgu. Dowiedzieliśmy się na początku, że to glejak i nie ma już ratunku. Wcześniej nic nie wskazywało, że z mamy zdrowiem jest źle. Miała kiedyś lekki zawał serca, ale była w dobrej kondycji. 

Reklama

Zajmowała się tatą, chodzili na spacery. Taki przykład fajnych, opiekujących się sobą staruszków" - opowiada WP Gwiazdy syn Michał Narkiewicz-Jodko.

W szpitalu stan Borkowskiej jeszcze się pogorszył. Syn wspomina, że pewnego dnia poprosiła go, by przyjechał z kamerą. 

"Chciała coś nagrać. Zrozumiałem, że ona chce się pożegnać. To był bełkot osoby, która już nie kontaktowała" - wspomina. 

Lekarze początkowo nie dawali jej żadnych szans na przeżycie. W końcu jednak znaleźli się specjaliści, którzy zgodzili się ją zoperować. 

Pięć dni później jej stan był już na tyle dobry, że wypisano ją do domu. Kobieta wyszła o własnych siłach! 

W domu czekał na nią także schorowany mąż, z którym są razem od czterdziestu lat. 

Pan Jan Borkowski ma Parkinsona, na którą to chorobę nie ma lekarstwa. 

Przypomnijmy, że Borkowski to założyciel Hybryd, organizator Jazz Jamboree, od 1970 r. dziennikarz programu 3 PR. Ponadto producent nagrań i koncertów radiowych, projektów płyt i antologii.

"Zostaje tylko rehabilitacja, żeby przedłużyć czas życia od diagnozy. Ile lekarze dają w takich przypadkach? 4-7 lat życia" - dodaje mężczyzna. 

Opieka nad schorowanymi rodzicami spadła na syna, który nie daje już sobie z tym wszystkim rady. 

W ośrodku pomocy społecznej powiedziano mu, że nie przysługuje im żadna pomoc. Dlaczego?

"Bo mają po 1400 zł emerytury, czyli za dużo, by potrzebować wsparcia" - żali się.

Te pieniądze nie wystarczają jednak właściwie na nic. Miejsce w specjalistycznym ośrodku to wydatek rzędu 4 tysięcy złotych. 

"Jeśli rodzice wpłacaliby na to nawet całą emeryturę, potrzeba jeszcze blisko 5 tys. złotych. Nie uchylam się od pomocy. Ja po prostu sam nie mam takich pieniędzy" - ubolewa. 

Na pomoc ruszyły niedawno osoby z Polskiej Fundacji Muzycznej. Organizacja apeluje też do internautów o wsparcie finansowe. 

Konieczny jest remont łazienki, bo aktualnie państwo Borkowscy nie są w stanie samodzielnie z niej korzystać. Pani Wanda jeździ na wózku. 

"Niestety, nie jestem w stanie sam wyłożyć takich pieniędzy. Do tego dochodzi kwestia kosztownej rehabilitacji. NFZ wyznaczył, że najbliższy możliwy termin rehabilitacji jest w marcu 2020 r. Dobrze chociaż, że nie na za dwa lata" - podsumowuje gorzko pan Michał. 

***

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy