Reklama
Reklama

Grażyna Błęcka-Kolska dostała niespodziewaną pomoc ze strony byłego męża!

Przez lata u boku niewiernego mężczyzny Grażyna Błęcka-Kolska (52 l.) wiele wycierpiała. Teraz to on rozumie ją najlepiej.

Gdziekolwiek pracowała, zawsze zjednywała sobie sympatię i szacunek.

Na planie filmu „Kogel-mogel”, gdzie zagrała Kasię Solską, potrafiła rozładować najbardziej nerwową sytuację.

Ludzie, z którymi Grażyna pracowała, garnęli się do niej na potęgę.

Nikogo nie dziwiły nawet jej słowa, że gdyby nie dostała się do szkoły filmowej, mogłaby zostać rehabilitantką masującą staruszki...

"To jest wyjątkowo dobra, przyjazna dziewczyna. Ludzie to widzieli i lgnęli do niej" – powiedział Zdzisław Wardejn grający z nią w „Koglu...” .

Reklama

O ile do przyjaciół aktorka miała szczęście, o tyle los srogo doświadczał ją w miłości.

Miała zaledwie 18 lat, gdy tragicznie zginął jej pierwszy chłopak. Bardzo długo chodziła w żałobie i nie chciała się z nikim wiązać.

Zakochała się po latach, w młodym reżyserze Janie Jakubie Kolskim (58). Przypadkiem wszedł do jej pokoju w akademiku z dojrzałym ananasem w ręku, który miał podarować dziewczynie z pokoju obok.

Ale... nigdzie już nie poszedł. Na drugi dzień zaprosił ją na lody i poprosił, aby została jego żoną.

Od początku brała pod uwagę to, że życie z artystą może być pełne poświęceń.

Że wiele będzie musiała znieść i akceptować. Dlatego latami tolerowała jego słabość do kobiet.

Akceptowała to w imię wielkości twórcy i bezgranicznej do niego miłości.

Jednak kolejna wiadomość o zdradzie męża, trzy lata temu, była już ponad jej siły.

Gdy odkryła, że stracił głowę dla grającej w jego filmach modelki, wystąpiła o rozwód.

Od tego czasu rzadko się widywali. Jedyne co ich łączyło, to córka Zuzanna (†23 l.), którą oboje do szaleństwa kochali.

Utalentowana artystycznie, o zdecydowanym jak ojciec charakterze. Wierzyli, że po studiach w Londynie wróci do Polski.

Zgodnie jej kibicowali. Tragiczny wypadek samochodowy 24 lipca pokrzyżował wszystkie plany.

Kierująca samochodem pani Grażyna wyszła z niego niemal bez szwanku. Jej córkę natychmiast przewieziono do szpitala, ale obrażenia były zbyt rozległe. Zmarła na stole operacyjnym.

Pogrążona w bólu aktorka odcięła się od wszystkich.

"Dzwoniłam do niej, chciałam pomóc... Nie odebrała. Dowiedziałam się, że wszystkim zajął się mąż. Też jest w rozpaczy, ale nie obarcza jej winą. Stara się ją wspierać" – mówi tygodnikowi "Świat i Ludzie" prosząca o zachowanie anonimowości aktorka.

Podczas pożegnania córki na cmentarzu w Łasku pani Grażyna i jej były mąż szli obok siebie trzymając się za ręce.

Potem razem udali się do jej rodzinnego domu.

"Tylko razem mogą przejść przez takie cierpienie. Są sobie bardzo potrzebni. To dla nich jedyna droga, by żyć dalej po tej tragedii..." – mówi ich znajoma.


Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Grażyna Błęcka-Kolska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy