Reklama
Reklama

Gąsowski pechowiec

Co za pech! Piotr Gąsowski robi wszystko, by zwrócić na siebie uwagę podczas Gali Gwiazd w Międzyzdrojach.

Po przyjeździe do hotelu Amber Baltic nie mógł zaparkować samochodu. Ponoć parkingowy nie uwierzył, że aktor jest tym, za kogo się podaje... Wystarczyła tylko karta, ale Gąsowski wolał to załatwić nerwami przy wszystkich w hotelowym holu.

"Przecież ja tu nie przyjechałem do pracy!" - trząsł się. Nakrzyczał też na fotoreportera, gdy ten chciał mu zrobić zdjęcie.

Ale aktor musiał się czerwienić nie tylko z tego powodu. 6 lipca zbił drogocenną lampę wartą co najmniej... tysiąc złotych.

"A chciałem wyjść po cichu" - tłumaczył się. Stłuczone cacko zostało sprowadzone specjalnie z Włoch i hotelowi trudno będzie dostać drugą taką lampę. Jeśli hotel nie zapisze tego zdarzenia jako wypadek "przy pracy", Piotr będzie musiał bulić ze swojej kieszeni.

Reklama
MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama