Reklama
Reklama

Emerytura Grzegorza Markowskiego. Nie ma powodów do radości?

Artysta właśnie wydał płytę ze swoją córką Patrycją Markowską i szykuje się do przejścia na emeryturę...

Od 45 lat jest gwiazdą muzyki. A mimo to nadal potrafi zaskoczyć. Czym? Skromnością i prostolinijnością. Grzegorz Markowski (65 l.) nie ma telefonu komórkowego, mieszka w postawionym przez siebie w latach 80. domu w podwarszawskim Józefowie.

- Mam tutaj piłę, młotek, siekierę, bimbrownik i żyję jak XVI-wieczny chłop - pokazuje swoje otoczenie.

Pierwsze pieniądze na siebie zarobił jako 14-latek. - Ojciec zagonił mnie na miesiąc do pracy na budowie. Pękały paluchy, dupsko bolało, a się robiło - wspomina.

Reklama

Pracował w Zakładzie Materiałów Magnetycznych Polfer, żeby móc zaprosić dziewczynę na obiad... Po 30. roku życia prowadził firmę budowlaną, malował elementy przy budowie początkowych stacji warszawskiego metra. W końcu kariera muzyczna poprawiła jego sytuację materialną, ale przyzwyczajenie do skromnego życia zostało.

- Moja żona w ogóle nie wie, ile my mamy - śmieje się i dodaje, że wystarcza im parę groszy noszonych w marynarce.

- Kiedy się w jej kieszeni robi chudo, to idę, biorę z banku i dorzucam - uśmiecha się. - Nawet ubrań sobie nie kupuję. Gdyby nie moja córka Patrycja, która mi przywozi nowe koszule, chodziłbym w tej samej, w której jeszcze śpiewałem ze Zbigniewem Hołdysem.

Wielka gwiazda ma też niewielkie marzenia. - W dalszym ciągu chcę pójść do lasu nad rzeką Świder, nad którą mieszkam, spojrzeć jakiemuś człowiekowi w oczy i chwilkę z nim porozmawiać - zdradził w jednym z wywiadów.

Artysta właśnie wydał płytę ze swoją córką Patrycją Markowską i szykuje się do przejścia na emeryturę. Twierdzi, że jako artysta powiedział już wszystko, co miał do powiedzenia.

***


Zobacz więcej materiałów:

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy