Reklama
Reklama

Elżbieta Zapendowska: Boję się tylko jednej choroby... głupoty!

Jest najbardziej znaną trenerką śpiewu w naszym kraju. I bardzo lubianą jurorką. Mówi się o niej „matka chrzestna” gwiazd. Boją się jej tak samo, jak ją cenią.

Na drugie imię powinna mieć... szczerość. Elżbieta Zapendowska (68 l.) słynie z kontrowersyjnych wypowiedzi. Mówi co myśli, nie bacząc na konwenanse...

Ma pani słabość do lotto. Załóżmy, że wygrywa pani miliony i... jak wygląda teraz pani życie?

- Tak naprawdę niewiele by się zmieniło. Przede wszystkim uporządkowałabym wszystkie sprawy związane z mieszkaniem, bo mam na głowie kredyty. Na pewno bym nie oszalała. To nie jest tak, że w jednej chwili przestałabym poznawać znajomych na ulicy.

Nadal uczyłaby pani śpiewu?

Reklama

- Pewnie, to moja pasja. Jestem w wieku emerytalnym, a i tak dużo pracuję, więc o czymś to świadczy.

A zdarzyło sie pani kiedykolwiek coś wygrać?

- Tak: trójki, czwórki bardzo często. Ale nic poza tym.

Brydża też pani uwielbia. Może ma pani żyłkę hazardzisty?

- W brydża na szczęście gram tylko w internecie, na punkty. Nigdy nie grałam za kasę. Lubię grać, bo mam ścisły umysł. Zawsze bardzo dobrze szło mi z matematyki. Rozwiązywanie łamigłówek, kombinowanie sprawia mi przyjemność.

Show-biznes jakoś panią zmienił?

- Nie uważam się za osobę z show-biznesu. Jestem poza tym.

A popularność? Bawi panią czy denerwuje?

- Na popularność nie mam żadnego wpływu. Niektórzy myślą, że ludzie z telewizji są inni, inaczej się odżywiają, złoszczą, a tak naprawdę jesteśmy tacy sami. Mamy swoje słabości, wady i inne przywary. Powiem pani, że nie za dobrze czuję się w świetle reflektorów. Kamera w pracy mi nie przeszkadza, natomiast kiedy mam iść na "ściankę", to dostaję szału. Po prostu tego nienawidzę.

Słynie pani ze szczerych wypowiedzi. Zawsze tak było?

- Tak. Zawsze staram się mówić szczerze, a im bardziej kogoś lubię, tym jest to dla mnie znacznie łatwiejsze.

Jak jest ze szczerością w przypadku pani uczniów?

- Nigdy nie przekonywałam kogoś do tego, że jest wielki, jeżeli tak nie było. Ale nie liczy się tylko głos. Tak samo ważne są: talent i osobowość.

Zostając przy szczerości. Spodobała się pani lista artystów, którzy zawalczą o reprezentowanie Polski na Eurowizji?

- Taka jestem zorientowana w tym całym show-biznesie, że nawet nie znam pełnej listy uczestników. Kiedy Eurowizji występowała Edyta Górniak, festiwal miał jeszcze swoje oblicze i klasę. A w tej chwili nie jestem w stanie go oglądać. Jest nudny jak flaki z olejem. Dlatego kompletnie się nim nie interesuję.

A propos Edyty Górniak. Piosenkarka znowu stara się o reprezentowanie naszego kraju. To według pani dobry pomysł?

- Jeżeli ma świetny utwór, to jasne, że tak. Edyta jest wybitną wokalistką. Mogłaby fantastycznie zaistnieć w dojrzałości swojego życia. Obawiam się niestety, że tak się nie stanie. Poziom utworów, które reprezentujemy na Eurowizji od wielu lat pozostawia wiele do życzenia.

Przed nami jedenasta edycja show Polsatu "Must be the Music. Tylko muzyka". Czy po tylu latach coś jeszcze jest w stanie panią zaskoczyć?

- Jeżeli ktoś przeczytał w swoim życiu pięć tysięcy książek i bierze do ręki kolejną i nie spodziewa się już niczego, to i tak może go ta następna pozycja czymś zaskoczyć. Tak to już w życiu jest. Sprawa wygląda podobnie z programem. Ciągle rodzą się nowe talenty, zespoły, które tworzą zupełnie nową jakość.

Śledzi pani losy uczestników programu?

- Nie robię tego sama z siebie. Ale za to dostaję dużo płyt od byłych uczestników i widzę, że niektórzy fantastycznie się rozwinęli. A wtedy myślę sobie, że nasze wybory w programie nie były wcale takie durne. Wiele z tych osób świetnie sobie radzi. Może nie na skalę milionową, ale dobre i to.

Miewa pani wyrzuty sumienia? Myśli pani po programie o swoich wyborach i decyzjach?

- Nigdy. Tak długo żyję na tym świecie i mam takie doświadczenie, że bez problemu odróżniam ziarno od plew. Nawet jak czasami ostro kogoś skrytykuję, wydaje mi się, że to nie do końca zadziała na jego niekorzyść. Krytyka powoduje wstrząs, a on z kolei sprawia, że człowiek zaczyna myśleć.

A jeżeli ktoś nie przejmuje się żadną krytyką?

- To nigdy nie będzie artystą. Jest jeszcze jeden problem. Słowo artysta zostało w naszym kraju zdeprecjonowane. Nie wszyscy bowiem są artystami: są piosenkarze i artyści. A to nie jest ten sam worek.

Kolejna ostra opinia. Czy Polacy śpiewają coraz lepiej?

Wydaje mi się, że tak. Mimo, że kształcenie muzyczne jest u nas koszmarne. Jego poziom jest naprawdę żenujący. Ale dzięki temu, że mamy dostęp do światowej muzyki, instrumenty stały się bardziej dostępne, ludzie inspirują się i tworzą fantastyczne rzeczy. Tyle, że nie widać tego w popie, bo tam nadal jest nudno i bylejako.

Czy Elżbieta Zapendowska boi się czegoś lub kogoś?

Boję się głupoty. To chyba największa choroba, ale, niestety, nie jest ona śmiertelna. A szkoda.

Często mówi pani: kocham cię życie?

- Pewnie. Ale nie da się ukryć, że w życiu piękne są tylko chwile. Ludzie dzielą się na dwa typy: tych z natury pogodnych i stale narzekających na wszystko. Myślę sobie, że jestem optymistką. Umiem cieszyć się z drobiazgów, a to przecież one składają się na nasze życie.

Co chciałaby pani dostać od życia na zawsze?

- Nic nie jest dane na zawsze... Pewnie, że chciałabym być piękna, młoda i bogata. Ale mogę tylko o tym pomarzyć.

A o byciu babcią pani marzy? A może już nią pani została i trzyma to w wielkiej tajemnicy?

- Nie jestem babcią i nie wiem, jak sprawdziłabym się w tej roli, bo mam dość dziwny stosunek do dzieci. Nie przepadam za nimi, nie umiem z nimi pracować ani rozmawiać. Ale ogólnie jestem krainą łagodności.

Wybiega pani czasem w przyszłość? Gdzie widzi pani siebie za kilka lat? W wymarzonym domku na Mazurach?

- W trumnie (śmiech). Jestem z długowiecznej rodziny, wiec jest szansa, że jeszcze trochę powłóczę się po tym padole. Ale prawda jest taka, że nie prowadzę zbyt higienicznego trybu życia, więc nie wiem czy będzie mi to dane. Chciałabym być pogodną staruszką, pogodzoną ze światem. Pragnęłabym, żeby wokół mnie było pięknie, a na to niestety coś się nie zanosi.

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama