Reklama
Reklama

Elżbieta Czyżewska: Wstydliwa prawda wyszła na jaw dopiero po jej śmierci!

Zazdrość o sukcesy koleżanki sprawiła, że w głowie Elżbiety Czyżewskiej (†72 l.) zrodził się szatański plan. Omal nie doszło do tragedii...

Gdy w 1967 r. jej mąż, amerykański korespondent David Halberstam, został wydalony z Polski za artykuł krytykujący I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułkę, Elżbieta Czyżewska bez wahania spakowała walizki i wyjechała z ukochanym do Nowego Jorku. 

Wierzyła, że sukces, który aktorka osiągnęła w Polsce, spotka ją też za oceanem. Niestety, lata upływały, a ona wymarzonych ról nie otrzymywała. Coraz częściej zaglądała do kieliszka. 

Doszło do tego, że wkrótce dom małżonków stał się miejscem spotkań licznych znajomych artystki, których ona chętnie przygarniała, dając wikt i opierunek. Davida coraz bardziej to drażniło, tym bardziej że żona beztrosko wydawała jego ciężko zarobione pieniądze. 

Reklama

Mając dość takiego życia, wręczył jej pozew o rozwód, który dostali w 1977 r. Gdy ich drogi się rozeszły, Elżbieta znalazła się w trudnej sytuacji.

Rzadko dostając propozycje pracy, utrzymywała się głównie z alimentów od byłego męża. Kiedy reżyserka Barbara Sass powierzyła jej w filmie „Debiutantka” rolę intrygującej architekt zakochanej w swoim żonatym szefie, przyjęła ją bez wahania, wiedząc, że główną rolę kobiecą zagra Dorota Stalińska. 

Obraz mógł otworzyć Czyżewskiej drogę do udanego powrotu do polskiego kina, dlatego starała się robić dobre wrażenie. Wytrzymała trzy tygodnie. 

"Potem wpadła w wir spotkań towarzyskich. Przychodziła na zdjęcia spóźniona, na kacu" – opowiada Sass w książce „Elka”.

Jednak najgorsze wydarzyło się dopiero wtedy, gdy zaczęła traktować Stalińską jak rywalkę. 

"Cały czas próbowała dyskredytować Dorotę. Mówiła, że jest okropna, niekobieca i głupia – wspomina reżyserka. I dodaje: „Ela zawsze lubiła być w towarzystwie najważniejsza. Miała taką potrzebę wynikającą prawdopodobnie z kompleksów”.

Czyżewska, choć się z tym nie obnosiła, kilkanaście miesięcy wychowywała się w domu dziecka, oddana tam przez schorowaną matkę po śmierci swojego ojca. Ta przeszłość, której się wstydziła, mocno ją uwierała. 

Bywała zachłanna na miłość, na akceptację. A to sprawiało, że czasami pokazywała swoją mroczną naturę.

Wykończę cię, zniszczę

Tak też było podczas kręcenia sceny, w której Czyżewska i Stalińska rywalizują o względy jednego mężczyzny i, zgodnie ze scenariuszem, wpadają w szał. 

"Dochodzi do zwarcia w wodzie, walczą ze sobą i... przysięgam to była jedna z dramatyczniejszych chwil w moim życiu. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że Ela chce Dorotę naprawdę utopić i że to nie są żarty na potrzeby filmu" – zdradza Sass.

Tamto wydarzenie zapadło też w pamięć Stalińskiej.

"My się z Elą w jakiś sposób polubiłyśmy, chociaż ona potrafiła wykrzyczeć: 'K..., jesteś taka zdolna jak ja. Wykończę cię, zniszczę!” – wspomina.

Przyznaje, że początkowo traktowała te słowa z przymrużeniem oka, do czasu nakręcenia sceny w wodzie. 

"Wygrałam tę walkę, bo byłam od niej o wiele silniejsza. Było to jednak bardzo nieprzyjemne przeżycie" – wspomina po latach Stalińska. 

***

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Elżbieta Czyżewska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy