Reklama
Reklama

Dorota Gardias: Córka lekiem na depresję

Jej pociecha Hania poszła od września do przedszkola. Prezenterka bardzo to przeżywa, ale nauczyła się już panować nad emocjami.

Tegoroczne wakacje były dla Doroty Gardias (36 l.) szczególne. I to nie tylko dlatego, że spędziła je z córeczką Hanią i bliskimi. Śliczna pogodynka pod koniec lata wybrała się na odpoczynek w swoje rodzinne strony, do urokliwego Tomaszowa Lubelskiego. - To była okazja na przemyślenia: gdzie i po co tak pędzę, po co się tak zamartwiam tym, na co nie mam wpływu - wyznała niedawno w wywiadzie. Czy Dorocie udało się znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania, które już od dawna nie pozwalały jej cieszyć się życiem?

Kiedy trzy lata temu na świat przyszła jej córka, uporządkowany świat Doroty legł w gruzach. Prezenterka przyznała, że początki były bardzo trudne. Wydawało się jej, że jest silna, że ze wszystkim sobie poradzi, miała przecież stosowne przygotowanie, bo z wykształcenia jest pedagogiem. Niestety, musiała się zmierzyć z silnym poczuciem bezradności. - Myślę, że uderza ono w kobiety, które są ambitne, chcą perfekcyjnie ogarnąć wszystko - wyznała prezenterka.

Reklama

A ona właśnie taka była. Chciała być supermamą, super wyglądać, super karmić i chodzić do pracy. Boleśnie odczuła, że tego połączyć się nie da. - Brakowało mi wsparcia, miałam "baby blues", myślę, że otarłam się nawet o depresję. Ten dziwny stan utrzymywał się około roku - zdradziła w jednym z ostatnich wywiadów młoda mama.

Irytacja, złość sprawiły, że nie mogła jeść ani spać. - Karmiłam niecałe dwa miesiące, bo w efekcie stresu straciłam pokarm - dodała. To był zły czas, często płakała. Do złego stanu przyczyniły się też problemy w związku z tatą Hani, reżyserem Piotrem Bukowieckim. Uspokajała się tylko wtedy, gdy trzymała na rękach córeczkę. Bliskość sprawiała, że potrafiła się wyciszyć. W końcu wróciła do pracy. Łapała się na tym, że wszystko robi w ogromnym pędzie, na nic nie ma czasu, bo każdą wolną chwilę poświęca Hani. Znów pojawiły się nerwy, kłopoty ze zdrowiem.

Dorota długo nie mogła zrozumieć, że chcąc odzyskać formę i dobre samopoczucie, musi znaleźć chwilę tylko dla siebie. W końcu udało się jej wyjść na prostą, wyciszyła się, poukładała wszystko w głowie. Teraz wspólnie z córką przeżywa nowy etap w jej życiu - pójście do przedszkola. Dziewczynka jest bardzo rozwinięta jak na swój wiek. -Wszystko robimy razem. Gotujemy, lepimy pizzę, pieczemy ciasto, łapiemy żaby i ślimaki. Zakładamy kalosze i skaczemy po kałużach - wylicza Dorota.

Z ojcem Hani pogodynka rozstała się w lutym ub. r. - Nie mieszkamy razem, mamy swoje sprawy, oddzielne życia. Gdybym była zaborcza, ułożenie tych puzzli byłoby trudne - opowiedziała Dorota. Zależy jej, by Hania widziała, że rodzice są w dobrych relacjach, że ze sobą rozmawiają, dzwonią do siebie. Duża w tym zasługa jej obecnego partnera, Krzysztofa, menadżera związanego z branżą motoryzacyjną. Dorota w końcu czuje się szczęśliwa.

Wspólnie z ukochanym urządza swoje gniazdko - okazałą willę w Wilanowie. I spełnia swoje marzenia. Obiecała sobie, że za pięć lat zagra koncert gitarowy. - Mój fantastyczny facet podarował mi na ostatnie urodziny oryginalnego Fendera. Z życzeniami: "Spełnij swoje marzenia" - wyznała uradowana prezenterka.

***

Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Dorota Gardias
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama