Reklama
Reklama

Donald Trump niewybrednie o kobietach: Wszystkie wychodzą za mąż dla pieniędzy!

5 lipca Donald Trump (71 l.) przylatuje do Polski z pierwszą oficjalną wizytą. Jaki jest prywatnie?

Ponad rok temu, na krótko przed startem w wyborach prezydenckich, Donald Trump zaprosił do rezydencji w Palm Beach na Florydzie całą swoją rodzinę. Chciał zapytać o zdanie w sprawie najważniejszej decyzji swego życia. Stawiło się rodzeństwo, przyjechały dzieci, ściągnęli kuzyni, a nawet dwie byłe żony. Cała dynastia, bo tak mówi się o nich od lat.

Wszystkie dzieci prowadzą firmy, które w nazwie mają nazwisko Trump. Jak się szacuje, jest ich ponad setka i działają w 18 krajach na kilku kontynentach. - Wszystkie żony, dzieci i wnuki uczyniłem milionerami - chwali się 45. prezydent Stanów Zjednoczonych. W biznesie łączy ich lojalność. Podobnie w sprawach najważniejszych dla rodziny. Dlatego gdy padło pytanie, czy powinien ubiegać się o fotel prezydenta, poparli go prawie jednogłośnie.

Reklama

Wyjątkiem była... obecna żona miliardera Melania Trump (47 l.). Mówiła, że w przypadku wygranej męża nie będzie chciała przeprowadzać się z apartamentu na najwyższych piętrach wieżowca w sercu Manhattanu do Białego Domu w Waszyngtonie. Już wtedy czuła, że Donald Trump zostanie 45. prezydentem USA. 

Znała go dobrze i wiedziała, że nie staje do pojedynku, jeśli nie jest pewien wygranej. Sprzeciw Melanii był szokiem dla dorosłych dzieci z dwóch wcześniejszych małżeństw. Szczególnie zaiskrzyło między nią a Ivanką (35 l.). Najstarsza córka najmocniej przekonywała Donalda Trumpa, że powinien ubiegać się o najwyższy urząd w państwie. I robiła to bardzo skutecznie.

Wiadomo zresztą nie od dziś, że jest ona oczkiem w głowie ojca i że bardzo liczy się z jej zdaniem. Melania, mimo że początkowo była przeciwna udziałowi męża w wyborach, przez całą kampanię wiernie stała u jego boku.

Komentatorzy twierdzą, że Amerykanie dlatego zagłosowali na Donalda Trumpa, bo chcieli mieć Melanię za pierwszą damę. I pewnie jest w tym jakieś źdźbło prawdy.

Możesz z nimi robić wszystko

Donald Trump zawsze miał szczęście do kobiet. Jego poprzednie dwie żony, podobnie jak Melania, były i piękne, i mądre. I miały charakter. Pierwszą była Ivana Zelnickova (68 l.), czeska modelka. Ślub wzięli w 1977 roku. Ivana pomagała Donaldowi w budowaniu potęgi finansowej.

- Mam wrażenie, że poślubiłem siostrę bliźniaczkę - powtarzał przed laty. Ivana urodziła troje dzieci: Donalda juniora (39 l.), Erica (32 l.) i Ivankę. Dziewczynka miała 10 lat, gdy na okładce jednego z magazynów zobaczyła kobietę, która twierdziła, że spędziła noc z jej ojcem.

W wyniku skandalu Donald i Ivana się rozwiedli. W ramach podziału majątku pierwsza żona biznesmena otrzymała 25 milionów dolarów. Kobietą z okładki, która zabrała tatę Ivance, była Marla Maples (54 l.). Romans z aktorką i gwiazdą telewizyjną zakończył się drugim ślubem - w 1993 roku. Z tego związku w tym samym roku narodziła się Tiffany. Poszła w ślady mamy i dziś jest aktorką. Także to małżeństwo nie trwało długo.

Po 6 latach para rozstała się. Marla Maples po rozwodzie otrzymała 2 miliony dolarów. Donald Trump powiedział wówczas, że wszystkie kobiety wychodzą za mąż dla pieniędzy. To nie jedyna taka wypowiedź.

Podczas kampanii prezydenckiej wyciekło nagranie z 2005 roku, w którym kandydat na prezydenta robi obsceniczne komentarze pod adresem kobiet. "Możesz z nimi robić wszystko, jeśli jesteś gwiazdą" - mówił Trump.

Słoweńską modelkę Melanię Knauss poznał w 1998 roku na przyjęciu. Przybyła do Nowego Jorku 2 lata wcześniej. Zauroczony jej urodą, poprosił o numer telefonu, ale usłyszał, że to ona dzwoni do mężczyzn. Długo zabiegał o jej względy. Imponowała mu inteligencją i znajomością sześciu języków. Zaręczyli się po 6 latach znajomości. Ślub wzięli w styczniu 2005 roku.

Świadkami ceremonii byli książę Karol i aktor Clint Eastwood. Ich synek Barron, dziś już 11-letni, swoje imię zawdzięcza pseudonimowi, którego ojciec używał podczas biznesowych transakcji. Miał on świadczyć o jego doskonałej ręce do kolejnych inwestycji - imperium Donalda Trumpa rosło jak na drożdżach.

W rodzinie wszyscy się wspieramy

Jako młody chłopak korzystał z życia pełnymi garściami. Przełomem był 1981 rok. Z powodu choroby alkoholowej zmarł jego brat Fred junior (†42). Wtedy przysiągł trzymać się jak najdalej od alkoholu, papierosów i innych używek.

Dziś nie pije ani kawy, ani herbaty. Zaszła w nim duchowa przemiana, stał się bardzo religijny. Wówczas już 10 lat zawiadywał rodzinną firmą The Trump Organization. Zaczynał od budowania mieszkań na wynajem. Potem inwestował w hotele, wieżowce, kasyna, pola golfowe. Dorobił się majątku wartego 4 miliardy dolarów, a jego biznesowymi klejnotami stały się The Trump Tower w Las Vegas i na Manhattanie.

- Pan Bóg wiedział, że jestem stworzony do budowania drapaczy chmur - żartował po wyborczym zwycięstwie. - Bo stamtąd już tylko krok do prezydentury!

Mimo dwóch rozwodów, dla wszystkich swych dzieci starał się być troskliwym ojcem, a gdy na świat zaczęły przychodzić wnuki, rozpieszczał je do niemożliwości. Nigdy nie krył, że chce, żeby jego rodzina stała się biznesową dynastią, jakiej nie było wcześniej w Ameryce.

- W naszej rodzinie wszyscy się wspieramy. Od pieniędzy ważniejsza jest miłość i wzajemne zaufanie - podkreśla Donald Trump. Naukę tę szczególnie wzięła sobie do serca Ivanka. Wyrosła na piękną i zaradną kobietę. I dała już tacie troje ukochanych wnuków. Donald Trump mawia, że odziedziczyła po nim szczęśliwą rękę do interesów. Jest typowana na następczynię ojca w jego biznesowej dynastii. Ale nie tylko.

Natychmiast po objęciu przez ojca urzędu prezydenta dołączyła do jego ekipy, najpierw jako asystentka, a potem jako jego najważniejsza doradczyni. Mówi się, że ma do niego nieograniczony dostęp, o każdej porze dnia i nocy. Tak silnej pozycji w Białym Domu nie ma nikt, nawet pierwsza dama, z którą właśnie przyjeżdża do Polski...

***

Zobacz więcej materiałów o gwiazdach:

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy