Reklama
Reklama

Dominika Gwit prawie padła ofiarą oszustów! "Spotkała mnie przykra rzecz"

Dominika Gwit w rozmowie z Pomponik.pl przyznała, że omal nie padła ofiarą telefonicznych naciągaczy. Na szczęście dość szybko zorientowała się, że coś jest nie tak. Aktorka apeluje o ostrożność i zdradza, na co warto zwrócić uwagę, gdy odbieramy podejrzany telefon.

Dominika zauważyła, że wiele znanych osób nie radzi sobie z naciągaczami, a równocześnie podkreśliła, że nastąpił pewien zwrot ich działań w kierunku osób w wieku od 20 do 40 lat.

- Spotkała mnie przykra rzecz - przyznała bez ogródek. - Odebrałam telefon od pana, który się podawał za policjanta Centralnego Biura Śledczego Policji. Mężczyzna twierdził, że w tej chwili moje konto bankowe padło ofiarą oszustów, hakerów - opowiadała Gwit.

Jak relacjonowała, mężczyzna przedstawił się, a także podał numer swojej legitymacji. Jeszcze w trakcie połączenia kazał jej zadzwonić na numer *112. Tam odebrał inny człowiek, "zweryfikował" dane tamtego pana i potwierdził, że "jest on policjantem", a następnie przełączył aktorkę z powrotem do pierwszego rozmówcy.

- W tym momencie ten pan zaczął zadawać dziwne pytania: "Czy ma pani konto w banku?", "Ile ma pani pieniędzy?. Co jest bardzo ważne: oni chcą na początku, żebyśmy się w ogóle odsunęli od ludzi - podkreśliła gwiazda. Na szczęście w trudnej sytuacji był przy niej mąż, który szybko sprawdził w internecie, że działanie takie jest prawdopodobnie próbą kradzieży.

Reklama

Czerwona lampka

Aktorka wspomniała także o tym, że często w czasie rozmów, których celem jest wyłudzenie pieniędzy, naciągacze są agresywni, a nawet kierują wobec swoich rozmówców groźby karalne.

Dominice czerwona lampka zapaliła się, gdy jeszcze w czasie rozmowy "policjant" kazał jej zadzwonić na numer *112, by tam mogła "zweryfikować" jego personalia.

- Błagam uważajmy, jak tylko słyszymy w telefonie, że się przedstawia człowiek za policjanta albo pracownika banku i wyłudza od nas jakieś informacje, nie podawajmy żadnych informacji, rozłączajmy się, a najlepiej dzwońmy od razu potem na 112. Nie żadne *112 albo #112, po prostu na 112, to jest numer alarmowy, tam trzeba zgłaszać wszystkie takie sytuacje - apelowała aktorka. 

Sama tak właśnie uczyniła. - Pan na policji powiedział, że jeżeli nie podaliśmy temu człowiekowi żadnych informacji, to wszystko jest w porządku. Natomiast poinformował nas, że faktycznie od samego rana tego dnia, co chwilę, otrzymuje takie telefony.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama