Reklama
Reklama

Dokonano ekshumacji zwłok męża Racewicz! Dziennikarka zamieszcza zdjęcie z cmentarza!

Joanna Racewicz (44 l.) do końca walczyła, by nie bezczeszczono zwłok jej ukochanego męża. Na próżno...

Prawo i Sprawiedliwość wciąż dąży do "prawdy" i wyjaśnienia okoliczności katastrofy prezydenckiego samolotu.

Pomóc mają w tym ekshumacje ciał wszystkich 96 ofiar. Choć część rodzin mocno protestowała, prokuratura była nieugięta i nie dała się przekonać ich argumentom. Joanna twierdziła, że w trumnie leży wyłącznie ciało jej męża. 

"Ja poleciałam osiem lat temu do Moskwy z przekonaniem, że muszę wszystkiego dopilnować sama. Obiecałam synowi, że znajdę tatę i dotrzymałam słowa. Ubrałam, zapięłam spinkami mankiety do koszuli. Jeśli ktokolwiek myśli, że w trumnie kapitana Pawła Janeczka jest czyjaś ręka, noga czy niedopałek papierosa, to się myli. Byłam z Pawłem do samego końca, do zalutowania metalowego wieka i zabicia gwoździami drewnianej skrzyni" - mówiła niedawno w "Newsweeku" Racewicz.

Do ekshumacji ciała Pawła Janeczka doszło 26 kwietnia. Joanna była obecna przy wyjmowaniu trumny. Wstrząśnięta tym niecodziennym wydarzeniem zamieściła wymowne zdjęcie i mocny wpis na Instagramie.

"Kończy się dzień. 26.04.2018. Najdłuższy w moim życiu. Dzień, który zaczął się o świcie pod brzozą w alei K2. Ci, co wiedzą, to wiedzą. Po ośmiu latach czas zatoczył koło. Trumna wróciła na powierzchnię. Upiorny przymus, wobec którego byłam bezsilna. Koszmar opowiedzenia o tym Dziecku tak, żeby spróbowało udźwignąć i po to, żeby nie dowiedziało się od kogoś obcego.. Strach w Jego oczach. 

Reklama

Nie znajduję słów, żeby opisać to, co się stało. Co się stało w imię decyzji, której okrucieństwa nie rozumiem. Może kiedyś będę umieć to nazwać. Opisać. Dziś nie. Proszę o uszanowanie tego miejsca i tego czasu" - napisała Joanna.

Myślicie, że jej słowa dadzą do myślenia pomysłodawcom tych przymusowych ekshumacji?

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Racewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy