Reklama
Reklama

Danuta Stenka: Anioł Stróż ustrzegł mnie przed zdradą

W jej związku były wzloty i upadki, ale dzięki miłości zawsze udawało się zażegnać kryzys. Czuwała siła wyższa.

Wśród wspólnych znajomych Danuty Stenki (55 l.) i jej męża Janusza Grzelaka wiele związków się rozpadło. Ich małżeństwo trwa.

- Gdy popatrzę wstecz i przypomnę sobie rozmaite fascynacje, rozterki, gdy ktoś intrygujący pojawił się na horyzoncie... Myślę wtedy, jak to dobrze, że Anioł Stróż mnie strzegł i nie pozwolił mi zrobić jakiegoś głupstwa. To największe szczęście, że wciąż jesteśmy razem. Za żadne skarby nie chciałabym tego zmienić - wyznała aktorka w ostatnim wywiadzie w "Grazii".

Danusia podobała się mężczyznom i okazji do zdrady miała wiele. Wkrótce po ślubie aktorka zostawiła ukochanego w Poznaniu, a sama przeniosła się do Warszawy, by tu robić karierę. Zamieszkała na stancji, dostała angaż w Teatrze Dramatycznym. Mąż, który też jest aktorem, zrezygnował z zawodu i zajął się doradztwem finansowym. Nigdy nie żałował swej decyzji. Jednocześnie wziął na siebie sporo obowiązków związanych z opieką nad ich starszą córką Pauliną, która właśnie pojawiła się na świecie.

Reklama

Aktorce zdarzało się żyć w emocjonalnym uniesieniu i z głową w chmurach. - Ulegam fascynacjom światem, ludźmi - szczerze wyznała w książce "Flirtując z życiem". Najpierw zauroczył ją starszy o 14 lat aktor i reżyser oper barokowych Ryszard Peryt. Imponował Stence intelektem, pasją, wrażliwością, ale ostatecznie wybrała swoje małżeństwo. Peryt zaś znalazł pocieszenie w religii. Jako osoba świecka wstąpił do Zgromadzenia Redemptorystów, a dziś jest oblatem.

Potem aktorka przeżyła oczarowanie wybitnym reżyserem teatralnym Krzysztofem Warlikowskim. W jego przedstawieniach zagrała wielkie role. Lubiła też flirtować na planach filmowych. - Na szczęście znam granice, których przekraczać nie warto - wyjaśnia. Jej małżeństwo zawsze cało wychodziło z każdej opresji. Związek scementowały narodziny drugiego dziecka, Wiktorii. Kiedy pojawiły się problemy związane z poważną depresją aktorki, to mąż okazał się czułym opiekunem.

Także w ubiegłym roku, gdy zmagała się z chorobą, bardzo ją wspierał. - Chyba odnalazły się dwie połówki jabłka. Choć nie obyło się bez pracy nad naszym związkiem. Gdybyśmy chcieli, żeby było nam w życiu łatwo i przyjemnie, to byśmy się już pewnie kilka razy powymieniali - śmieje się Stenka.

Uważa, że trzeba wyjaśniać sobie, co w relacji jest złe, a nie szukać nowej i wyprowadzać się. Bardzo docenia fakt, że mąż zostawia jej dużo wolności i "nie trzyma na smyczy". - W związku z tym to ja się trzymam - żartuje gwiazda.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy