Reklama
Reklama

Co się stało z ogromnym majątkiem Benny'ego Hilla?

Choć przez większość życia rozśmieszał ludzi i zgrywał wesołka, prywatnie był bardzo samotny. Nie miał dzieci ani rodziny. Zmarł po cichu. Co stało się z jego ogromnym majątkiem?

Piątek, 24 kwietnia 1992 roku. Producent telewizyjny Dennis Kirkland podjeżdża pod dom 68-letniego Benny’ego Hilla na zachodnich przedmieściach Londynu. Od kilku dni nie może się do niego dodzwonić, więc postanawia upewnić się, że nic złego się nie stało. Zastaje zamknięte drzwi, nikt nie otwiera, sąsiedzi komika potwierdzają, że nie widzieli go od dłuższego czasu. Kirkland pożycza od nich drabinę i wspina się na balkon na trzecim piętrze. Przez okno widzi przyjaciela leżącego nieruchomo w fotelu przed włączonym telewizorem.

Już wie, że stało się najgorsze. Przybyła na miejsce policja potwierdza śmierć Benny’ego Hilla. Śledztwo wykazuje, że zmarł na zawał serca 4 dni wcześniej...

Reklama

Podejrzewano, że jest gejem

Przez 45 lat bawił i śmieszył telewidzów na całym świecie, jednak jego życie prywatne wcale nie było szczęśliwe. Naprawdę nazywał się Alfred Hawthorne Hill. Urodził się 21 stycznia 1924 roku w Southampton. Występy na scenie miał we krwi, jego ojciec i wuj byli cyrkowcami.

Po ukończeniu szkoły imał się różnych zajęć - pracował jako mleczarz, kierowca i bębniarz, aż w końcu został asystentem kierownika planu. Marzenia o wielkiej karierze niespodziewanie stały się bardziej realne. Hill zaczął regularnie występować w radiu, użyczając głosu w słuchowiskach.

Zaczął też często gościć na rozmaitych scenach, a jego występy zbierały doskonałe recenzje wśród widzów. To wtedy postanowił przybrać artystyczny pseudonim Benny Hill. Zawodowo odnosił coraz większe sukcesy, ale prywatnie nie mógł ułożyć sobie życia.

Podobno dwa razy oświadczał się, ale został odrzucony. To skutecznie zniechęciło go do dalszych poszukiwań żony. Ponieważ rzadko widywany był w towarzystwie kobiet, podejrzewano, że jest gejem. On stanowczo temu zaprzeczał. Niejednokrotnie, pół żartem, pół serio, wspominał o swoich przygodach z aktorkami towarzyszącymi mu na planie, powtarzał, że "dziewczęta są jak autobusy, jeśli nie uda ci się z jedną, nie ma się czym martwić, za kilka minut będzie następna" i twierdził, że wcale nie chce się żenić, bo w końcu po co ma "kupować książkę, skoro w mieście jest niezła biblioteka?".

Tak naprawdę był bardzo samotny. Prawdziwych przyjaciół miał niewielu - do ich grona zaliczał się Jackie Wright, mały łysy dziadek, którego Hill zawsze klepał po głowie w swoim programie "The Benny Hill Show".

Wright występował u jego boku do 1983 roku, dopóki choroba nie uniemożliwiła mu pracy. Przez dwa kolejne lata Hill wykorzystywał więc nagrane wcześniej sceny, dzięki czemu Jackie mógł wciąż dostawać swoje honorarium.

Ogromny majątek

Choć Benny Hill dorobił się fortuny, sprawiał wrażenie, jakby pieniądze nie miały dla niego żadnego znaczenia. Całe życie mieszkał w wynajętym mieszkaniu, które urządzone było bardzo skromnie. Nagrody, które dostawał, trzymał w zakurzonym kartonie. Nie miał nawet samochodu.

Jeżeli na czymś nie oszczędzał, to na podróżach. Lubił zwiedzać, odkrywać, obserwować ludzi, czerpał z tych podróży pomysły do swoich nowych skeczy. Z czasem jednak popularność Benny’ego Hilla zaczęła wygasać. Pojawiły się oskarżenia o epatowanie seksem. Twierdzono też, że jego show jest obraźliwy dla kobiet i program ostatecznie zdjęto z anteny.

To sprawiło, że komik popadł w depresję. Zaczął unikać ludzi. Po śmierci Jackiego Wrighta stał się zupełnym odludkiem. Zaczął też mieć problemy zdrowotne.

Po śmierci komika pozostała do rozstrzygnięcia sprawa jego wartego 10 milionów funtów majątku. Nie miał żony, dzieci. Rodzice i rodzeństwo już nie żyli. Wprawdzie w dokumentach zmarłego znaleziono pewien list - Benny Hill zapisał w nim znaczne sumy pieniędzy swoim najbliższym przyjaciołom: Sue Upton, Louise English, Henry’emu McGee, Bobowi Toddowi i Dennisowi Kirklandowi - nie był on jednak potwierdzony notarialnie i nie został uwzględniony podczas podziału majątku.

Fortuna trafiła więc do jego siostrzeńców i bratanic, którzy nie dość, że nie utrzymywali z nim kontaktu, to w dodatku nawet go nie lubili i wstydzili się go. Żadne z nich nie odmówiło jednak przyjęcia spadku.

***

Zobacz więcej materiałów o gwiazdach:

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy