Reklama
Reklama

Ciąg dalszy tragedii Villas

70-letnia upadła gwiazda ma coraz większe problemy ze zdrowiem. Praktycznie nie wychodzi już ze swojego domu w Lewinie Kłodzkim. Jej syn wciąż twierdzi, że za stan pani Violetty winę ponosi Elżbieta Budzyńska.

Mieszkańcy Lewina Kłodzkiego od miesięcy nie widzieli swojej najsłynniejszej sąsiadki - 71-letniej Violetty Villas. Ostatni raz artystka pokazała się publicznie w listopadzie na referendum. "Światło niby u niej w domu się pali, ale czy ona tam jest i czy żyje, nie wiadomo" - mówią w rozmowie z "Twoim Imperium".

Posiadłość Villas jest zapobiegawczo otoczona płotem i drzewami, a ciekawskich oraz tych, którzy chcieliby nawiązać jakiś kontakt z artystką, odgania jej wzbudzająca kontrowersje opiekunka Elżbieta Budzyńska.

Reklama

Krzysztof Gospodarek, syn pani Violetty, twierdzi, że stan jego mamy coraz bardziej się pogarsza. Mówi wprost, że pod opieką Budzyńskiej Villas grozi śmierć.

Niestety, prokuratura właśnie umorzyła śledztwo w sprawie popełnienia przez Budzyńską przestępstwa.

"To jest niebywałe. Przecież wszyscy: sąsiedzi, dziennikarze i urzędnicy w Lewinie Kłodzkim wiedzą, że mamie dzieje się krzywda. Że z trudem się porusza, że jest bardzo chora. Zastanawiam się nawet, czy ona żyje, bo nie mam z nią żadnego kontaktu. Z prokuratury otrzymałem pismo, że lekarz zbadał mamę, że biegli oglądali jej dom i że nie ma podstaw do dalszego postępowania, dlatego je umarzają. Nawet mnie nie poinformowali o możliwości odwołania się od tej decyzji" - mówi załamany Gospodarek.

Twoje Imperium
Dowiedz się więcej na temat: Violetta Villas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy