Reklama
Reklama

Chudecki: Życie po śmierci żony

Mimo tragedii, jaka spotkała znanego z serialu "M jak miłość" Tadeusza Chudeckiego, wciąż nie brak mu humoru. Z wiekiem jest coraz bardziej tolerancyjny, zwłaszcza w stosunku do swojego syna.

Dwa lata temu żona aktora, pochodząca z Włoch Luiza, zmarła po długoletniej walce z ciężką chorobą - zapaleniem przysadki mózgowej. Dziś pan Tadeusz i jego 16-letni syn Szymon starają się żyć jak dawniej. Chociaż nie zawsze sztuka ta się udaje...

- Syn przechodzi okres burz i naporów - tłumaczy aktor na łamach "Rewii". - Jest w takim durnowatym wieku, że próbuje różnych rzeczy. Czasami wpadam w panikę, że zrobi sobie coś złego. Denerwuje mnie, że czasami chodzi na wagary albo zapali sobie papierosa. Pocieszam się, że wszyscy to przechodziliśmy. Niedawno na plaży we Włoszech powiedział mi: "Tato, wytrzymaj jeszcze trochę, to jest taki głupi wiek, ale to przejdzie" - śmieje się pan Tadeusz, i dodaje, że łatwo wyprowadzić go z równowagi.

Reklama

- Jestem raptus i trochę histeryk - przyznaje. - Ale potem szybko wracam do równowagi i o wszystkim zapominam. Nikogo nie biję, choć mogę smagnąć słowem, bo mam cięty język. W ogóle się nie gniewam. Im bardziej się starzeję, tym bardziej jestem tolerancyjny, nawet w stosunku do mojego syna, który czasami potrafi mi zrobić jakiegoś psikusa. Wtedy myślę sobie, że zapomniał wół, jak cielęciem był. Ja też nie miałem łatwej młodości, a teraz chciałbym, żeby on był idealny...

Umieć rozróżnić, co jest ważne, a co nie

Mimo tragedii, jaka go spotkała, wciąż nie brak mu humoru, o czym z pewnością wiele mogą powiedzieć jego współpracownicy z serialu "M jak miłość", gdzie gra od kilku lat postać wujka Henia.

- Poczucie humoru, a także pewien dystans do życia z pewnością pomagają - mówi z przekonaniem. - Myślę, że potrafię się dogadać z każdym człowiekiem... z wyjątkiem tych, którzy nie mają poczucia humoru i są nielojalni. Te dwie rzeczy eliminują ich z grona moich znajomych! - zastrzega, by zaraz dodać:

- Choć w życiu spotkało mnie wiele nieszczęść, to uważam się za człowieka niezwykle szczęśliwego i radosnego. Jak chcę komuś dowalić, to mówię mu, że laski na mnie lecą, zarabiam kupę forsy i jest super! Mam pozytywne podejście do życia. Ludzie, którzy coś przeżyli, potrafią rozróżnić to, co jest ważne, a co nie. I zazwyczaj są optymistami. A w szkole byłem niezłym grandziarzem i wszystkich rozśmieszałem. Mam nadzieję, że jeszcze długo nim będę.

Czytaj także:

Aktor z "M jak miłość" stracił żonę

Mirosław Mikulski

(nr 42)

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: "M jak miłość"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy