Reklama
Reklama

"Chłopaki do wzięcia": Dlaczego zmarł Roman "Napoleon" Paszkowski? Nowe fakty

Depresja i problemy z alkoholem - czy to właśnie to przyczyniło się do śmierci Romana Paszkowskiego (†31 l.) zwanego "Napoleonem"? Bohater "Chłopaków do wzięcia" nieraz przyznawał, że zmaga się z tego typu trudnościami. Przez picie stracił pracę, a po alkohol sięgał właśnie w chwilach przygnębienia.

Tragiczną wiadomością o śmierci Romana "Napoleona" z programu "Chłopaki do wzięcia" podzieliliśmy się z wami jako pierwsi. 

"Niestety, ta informacja jest prawdziwa. Bohater o pseudonimie Napoleon zmarł śmiercią naturalną, prawdopodobnie na zawał serca" - przekazała serwisowi Pomponik.pl Anna Zwolińska, szef PR kanałów tematycznych Polsatu. 

Romek był bardzo lubianym bohaterem programu, internauci nie kryli przygnębienia informacją o jego śmierci. 

"Napoleon" podczas nagrań wspominał czasem o depresji i problemach z alkoholem. W jednym z ostatnich odcinków przyznawał, że przez nie stracił niedawno zdobytą pracę. 

Reklama

„Nie byłem tydzień w pracy i mnie zwolniła wójtowa. Nie byłem w pracy z powodu picia alkoholu. Miałem trochę deprechę. (…) Dużo nie piłem, ale chciałem się po prostu przenieść w inny świat, lepszy, weselszy. Zaczęło się od piwa, później jedno piwko, drugie, setka, ćwiartka, a na końcu 0,7. (…) Wyrąbałem o przystanek, w głowie mi się zakręciło, nie utrzymałem równowagi" - mówił. 

Jego historię niejako podważają słowa Jerzego Morawskiego, producenta programu. 

"Nigdy Romka nie widziałem pijanego. Alkohol występował tylko w jego opowieściach. Według mnie był bardzo obowiązkowy, czasem odmawiał nagrania, bo mówił, że ma pracę. Dla mnie miał w sobie wewnętrzną mądrość, a w ostatnich nagraniach było widać pewną przemianę" - przekonywał w rozmowie z "Party".

Wyjaśniał również, że nie ma przewidzianych gaż dla bohaterów, którzy występują w "Chłopakach do wzięcia". Jego zdaniem, gdyby ci zarabiali na występach, mogliby zacząć zachowywać się nienaturalnie. 

"W dokumencie nigdy nie powinno być gaży dla uczestników. Istnieje wtedy podejrzenie, że bohaterowie, zamiast szczerze opowiadać o sobie, będą zmyślać i naginać rzeczywistość. My nie jesteśmy w stanie ich sprawdzić, oprócz tego, co widzimy i co oni mówią. Ale wszyscy, którzy oglądają "Chłopaków do wzięcia” widzą, jak niektórzy żyją. Przyjeżdżamy i widzimy, że nie mają coś jeść, że nie mają pracy, dlatego dajemy pieniądze, aby im trochę pomóc. Ale tak naprawdę nie ma budżetu na honoraria dla uczestników, to nie jest telenowela i napisane role. To jest życie" - stwierdził. 

Z kolei z nieoficjalnych informacji serwisu NaTemat wynika, że uczestnicy programu Polsatu jednak... dostają gaże. Ma to być 500 zł za odcinek. W artykule opublikowanym w portalu czytamy, że te pieniądze były dla "Napoleona" "przekleństwem". 

"Anonimowy urzędnik, który zna tamtejsze realia, mówi nam, że kiedy Roman Paszkowski dostawał 500 zł, natychmiast pojawiali się przy nim koledzy, a wówczas przestawał stawiać się w pracy. Mężczyzna miał nawet utarczkę z warszawską strażą miejską. Trafił do izby wytrzeźwień, w której pobyt kosztował go część wynagrodzenia za odcinek" - czytamy. 

***
Zobacz więcej materiałów:

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Chłopaki do wzięcia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy