Reklama
Reklama

Chcieli zrobić z Bujakiewicz niemiecką Britney Spears!

Katarzyna Bujakiewicz miała szansę na międzynarodową karierę. Dlaczego nie skorzystała?

Aktorka uważa, że dziś młodzi ludzie zbyt wiele oczekują od życia, często wybierając drogę na skróty. Ona sama nie uległa takiej pokusie...

"Problem młodych ludzi polega na tym, że myślą tylko o karierze i o tym, jak zostać gwiazdą. A nie o to chodzi" - mówi "Grazii".

"Kiedyś o mały włos zostałabym niemiecką Britney Spears. Tylko akurat wygrałam casting do 'Na dobre i na złe' i zdecydowałam się wrócić do kraju, a niemieccy producenci chcieli, żebym została w Niemczech. Śmiali się potem ze mnie, że wybrałam Polskę, bo według nich dziś miałabym willę z basenem, kilka innych w ciepłych krajach, a w serialach (niemieckich) też mogłabym grać".

Reklama

Aktorka jednak cieszy się, że została. Twierdzi, że nie ma wygórowanych potrzeb, nie otacza się zbędnymi przedmiotami:

"Dużo mi do szczęścia nie brakuje. Muszę mieć pieniądze na rachunki, skromny samochód, domek teraz się przydaje, bo mam rodzinę, psa i mnóstwo sprzętu sportowego, który trzeba gdzieś upchnąć" - śmieje się.

"Ale jak nie miałam dziecka, najszczęśliwsza byłam na 20 metrach kwadratowych, w kawalerce w Szczecinie. Kiedy siedziałam na toalecie, mogłam jednocześnie myć ręce, a kuchnię wyprowadziłam z domu na rzecz pralki. W domu mogłam zrobić sobie herbatę. Miałam materac Stefan, lampkę i telewizor. To wszystko. Pieniądze były mi potrzebne na podróże. I tak jest w sumie do dzisiaj".

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Bujakiewicz | kariera | Niemcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy