Reklama
Reklama

Bursztynowicz odrzuciła propozycję życia. Miała tego gorzko pożałować. Bareja wybrał inną

Barbara Bursztynowicz miała wiele szczęścia, że od razu po studiach trafiła do jednego z najlepszych teatrów w Polsce. Do Ateneum ściągnęła ją legendarna aktorka Aleksandra Śląska, która w na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku uchodziła za jedną z najbardziej wpływowych kobiet w kraju. Gwiazda „Klanu” przyznała po latach, że radziła się swej mentorki we wszystkim. To właśnie przez Śląską nie przyjęła roli, która mogła ustawić ją w zawodzie. Do dziś żałuje, że odmówiła udziału w filmie Stanisława Barei.

Barbara Bursztynowicz była świeżo upieczoną absolwentką stołecznej szkoły teatralnej, gdy profesorka i mentorka - Aleksandra Śląska - zaproponowała jej dołączenie do zespołu Teatru Ateneum. Placówką kierował wówczas jej mąż.

"Byłam pierwszą jej studentką, którą dyrektor, a mąż pani profesor - Janusz Warmiński, zatrudnił w Ateneum. Aleksandra Śląska była moim dobrym duchem, czuwała nad moją karierą" - wspominała gwiazda "Klanu" w wywiadzie dla Plejady.

Reklama

Barbara Bursztynowicz: Legendarna gwiazda była dla niej wyrocznią

Aktorka nie kryje, że kiedy dostawała propozycję jakiejś roli filmowej, radziła się Aleksandry Śląskiej, czy ją przyjąć: "Zwracałam się do niej z pytaniem, co powinnam zrobić. "Zastanów się, rozważ za i przeciw" - zwykła mówić. W jakimś sensie czułam się zwolniona z samodzielnego podejmowania decyzji. Raz tylko zrobiłam coś wbrew jej sugestiom, ale nie miała do mnie o to pretensji" - wyznała po latach Michałowi Misiorkowi.

Barbara Bursztynowicz bardzo długo liczyła na to, by odkryło ją kino. Tak naprawdę do dziś nie doczekała się roli filmowej na miarę jej talentu. Inna sprawa, że niespecjalnie jej zależy, by błyszczeć na wielkim ekranie, a do filmu ma - jak twierdzi - niechętny stosunek.

"To w dużej mierze wynika z moich pierwszych, rozczarowujących mnie doświadczeń" - opowiadała w wywiadzie. Faktem jest, że Barbara skupiła się na karierze teatralnej i, trzeba to przyznać, grała w Ateneum na potęgę.

Barbara Bursztynowicz: Aleksandra Śląska odradziła jej udział w filmie Stanisława Barei

Barbara Bursztynowicz, zanim w 1997 roku przyjęła rolę w "Klanie", broniła się przed popularnością. Aleksandra Śląska radziła jej wręcz, by unikała produkcji mających szansę stać się hitami

"Miała ogromny wpływ na moje zawodowe wybory. Kiedy mówiła, że mam czegoś nie robić, to nie robiłam" - wspominała w wywiadzie dla "Vivy!".

"Czasami bałam się pani profesor, Jej surowości i perfekcjonizmu, ale ufałam bezgranicznie" - napisała z kolei w jednym ze swoich felietonów w zbiorze "Jak w życiu. Felietony". 

Dopiero niedawno aktorka zdradziła, że tuż po ukończeniu studiów Stanisław Bareja zaproponował jej dużą rolę w swoim filmie, a Aleksandra Śląska zasugerowała jej, by ofertę odrzuciła: "Uważała, że ta rola nie zbuduje mnie artystycznie" - tłumaczyła na łamach "Vivy!".

Najprawdopodobniej (Bursztynowicz nigdy tego nie potwierdziła) chodziło o rolę Danusi w komedii "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz". Ostatecznie zagrała ją koleżanka Barbary ze szkoły teatralnej Ewa Ziętek.

Barbara Bursztynowicz: Do dziś żałuje, że posłuchała swojej mentorki

Barbara Bursztynowicz uważa, że popełniła błąd, rezygnując z propozycji Barei. Żałuje, że posłuchała rady Śląskiej.

"Filmy Stanisława Barei okazały się kultowymi. Gdybym przyjęła tamtą rolę, pewnie wcześniej zaistniałabym publicznie" - stwierdziła w rozmowie z "Vivą!".

Barbara Bursztynowicz zastanawia się czasem, czy Aleksandra Śląska odradziłaby jej dołączenie do obsady "Klanu". Mentorka aktorki nie żyła już od dekady, gdy ona po raz pierwszy wcieliła się w Elżbietę Chojnicką.

"Udział w telenoweli to była wielka niewiadoma. Zaryzykowałam i dziś muszę powiedzieć, że nie żałuję, bo ta praca daje mi wiele radości. Szkoda tylko, że straciłam swoją prywatność, ale cóż - taki jest los aktorek grających główne role w serialach" - stwierdziła 20 lat po premierze 1. odcinka sagi rodu Lubiczów w wywiadzie dla "Vivy!".

Barbara do dziś, jak zadeklarowała w jednym ze swoich felietonów, każdą swoją rolę dedykuje swej nieżyjącej już od 34 lat mistrzyni: "To Jej prawdopodobnie zawdzięczam większość swoich ról teatralnych i często ostateczny ich kształt. Nauczyła mnie pokory i szacunku do zawodu. Dedykuję Jej wszystkie moje role, starając się przemycić choć w jednym zdaniu wypowiedzianym na scenie, charakterystyczny dla niej sposób mówienia albo wykorzystać któryś z Jej szalonych pomysłów" - napisała na swojej oficjalnej stronie w sieci.

Zobacz też:

Barbara Bursztynowicz walczyła o życie w szpitalu. Cudem uniknęła najgorszego

Barbara Bursztynowicz otarła się o śmierć. Wzięto ją za "pijaczkę-menelkę" 

Barbara Bursztynowicz: Broni swoich poglądów i łatwo się nie poddaje 

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Barbara Bursztynowicz | Stanisław Bareja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy