Reklama
Reklama

Brodka w sukience z second-handu

Monika Brodka wraz z wydaniem ostatniej płyty "Granda" zmieniła całkowicie swój styl. Nie ukrywa, że swoim kreacjom poświęca wiele czasu i zawsze stara się mieć na sobie coś wyjątkowego. Nie kupuje jednak wyłącznie w drogich butikach...

"Na pokazie kolekcji Tomka Ossolińskiego byłam w musztardowej sukience z second-handu. Stamtąd mam też dwie torebki Prady, a tę tutaj Louisa Vuittona kupiłam w Amsterdamie na pchlim targu za grosze. Oprócz bielizny w ciucholandzie mogę kupić wszystko" - mówi w wywiadzie dla "Twojego Stylu".

Korzysta także z pomocy zaprzyjaźnionych projektantów. Choć ma dopiero 24 lata, nie musi martwić się o pieniądze. Żal jej jednak wydawać fortunę na jedną sukienkę...

"To był dobry rok, także finansowo" - podkreśla. "Lubię wiedzieć, że na wiele rzeczy mnie stać. Zapłacenie 200 złotych w dobrej restauracji jest dla mnie do zaakceptowania. Trudno by mi było zrezygnować z pewnego standardu życia. Ale nie jeżdżę ferrari, nie mieszkam w dwustumetrowym apartamencie. Mam dwupokojowe mieszkanie, niewielkie, kanapa wypełnia cały salon. Wiem, jaką emeryturę dostaje moja mama, i głupio mi wydać pięć tysięcy złotych na ubranie, które włożę raz, zrobią mi w nim zdjęcia i pójdzie na dno szafy. Wolę kupić więcej rzeczy za skromniejsze pieniądze, wtedy nie mam wyrzutów sumienia".

Reklama

Kolejną płytę chce nagrać w dwóch językach. Chciałaby także wystąpić na zagranicznych festiwalach - w Niemczech, we Francji i Japonii.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Monika Brodka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama