Reklama
Reklama

Brat chciał ją wykończyć!

"Ewa ma świadomość, że pazerność brata wynika z nędzy w ich dzieciństwie" - wyznaje znajomy piosenkarki.

Dama polskiego jazzu - Ewa Bem (57 l.) w lutym zasłabła, tuż przed koncertem w Sali Kongresowej. Mówiono, że to skutek odchudzania.

Wokalistka dotąd nie może pogodzić się z efektem jojo, który miał miejsce w jej przypadku. W przeciągu krótkiego okresu czasu, niewyobrażalnie przytyła. Obecnie ponownie się odchudza stosując drakońskie diety. Powodem niedyspozycji nie było jednak bezpośrednio odchudzanie, a bliski wokalistki - Jarosław Bem.

"Brat Ewy, jednocześnie menedżer, chciał sprzedać za dużo koncertów. Zwykle robi się jeden w jednym mieście. A on zorganizował w Warszawie kilka!" - mówi jeden z muzyków gazecie "Świat&Ludzie".

Reklama

"Gdy okazało się, że bilety nie sprzedawały się, Ewa o mały włos nie dostała zapaści" - dodaje.

Pani Ewa jest wykończona pracą. Ma jednak świadomość, że pazerność jej brata wynika z biedy w dzieciństwie, kiedy ją i dwójkę braci porzucił ojciec. Nie może zwolnić Jarosława, gdyż tego się nie robi rodzinie. Brat jednak nie potrafi zrozumieć, że ona sama też jest człowiekiem i to bardzo kruchym, mimo problemów z nadwagą...

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy