Reklama
Reklama

Borys Szyc szykuje się do "bezalkoholowego" ślubu. Terapeutka przestrzega: Jeden łyk alkoholu i...

Borys Szyc (40 l.), niegrzeczny chłopiec polskiego show-biznesu i wieczny kawaler, w końcu oświadczył się swojej partnerce Justynie Jeger-Nagłowskiej. Podczas hucznego wesela toast wzniesiony będzie... sokiem jabłkowym.

Aktor długo zmagał się z chorobą alkoholową. Trzeźwy jest dopiero od czterech lat i wciąż żyje w mrocznym cieniu swej słabości. Wie, że zdarzają się nawroty. Nawet jeden łyk wina może skutkować powrotem do picia.

- Alkoholizm to choroba do końca życia. Jedynym lekarstwem jest wystrzeganie się pokus. Nie ma: wypiję łyk i na tym koniec. Ten łyk może wyzwolić ochotę na kolejny, kolejny, kolejny... Na weselu w takim przypadku to ogromny błąd. Może ruszyć lawinę, którą trudno będzie zatrzymać - mówi "Świat&Ludzie" Dorota Lewandowska, instruktor terapii uzależnień z Poradni AA Warszawa Ursynów.

Reklama

Aktor latami nie radził sobie z tym problemem. Kieliszek był dla niego towarzyszem życia i przyjacielem. Borys jest piekielnie utalentowany, ale producenci przestali go zatrudniać - nie pojawiał się na planie o czasie, czuć było od niego alkohol, a nawet zdarzały się wybuchy agresji.

- To choroba bardzo trudna do zdiagnozowania. Po cichu wchodzi w każdy zakamarek życia, a później wiąże się ze wszystkim, co robisz - opowiada Borys. Z ukochaną Justyną razem chodzili na terapię - ona jako współuzależniona. Było trudno, ale przeszli przez to razem. I razem wyszli z nałogu.

- Zmieniłem swoje życie. Nie piję - cieszy się aktor. I niech tak zostanie. Miłość go uleczyła, ukochaną poprowadzi do ołtarza. Będzie radość i zabawa. Bez alkoholu.

***


Zobacz więcej materiałów:

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy