Reklama
Reklama

Bogusław Mec do końca wierzył, że pokona chorobę. Smutne słowa przed śmiercią

Dokładnie pół wieku temu Bogusław Mec po raz pierwszy wystąpił na festiwalu w Opolu - w koncercie Debiuty'71 zaśpiewał utwór "To nie był sen" i... wygrał konkurs. Rok później znów wyjechał ze stolicy polskiej piosenki z nagrodą. Piosenka "Jej portret", którą wtedy wykonał, przyniosła mu ogromną popularność. Trzydzieści lat po jej premierze zaczął nią swój ostatni w życiu koncert.

Bogusław Mec to bez wątpienia jeden z najbardziej lubianych polskich piosenkarzy wszech czasów. Pozostawił po sobie mnóstwo piosenek z nieśmiertelnym hitem "Jej portret" (posłuchaj!) na czele. 

Utwór Włodzimierza Nahornego z tekstem Jonasza Kofty, który po raz pierwszy wykonał w 1972 roku podczas koncertu Premier na festiwalu w Opolu, przez kolejne trzydzieści lat śpiewał na każdym koncercie. Właśnie nim 8 marca 2012 roku otworzył swój ostatni recital... 

Reklama

"To dla mnie szczególny wieczór. To mój ostatni koncert" - powiedział do publiczności zgromadzonej w domu kultury w Kolbudach po wykonaniu "Jej portretu", nie przypuszczając, że trzy dni później przegra walkę z białaczką. 

O tym, że jest chory, Bogusław Mec dowiedział się pod koniec 2000 roku. Robił coś w przydomowym ogrodzie, gdy nagle źle się poczuł. Osunął się na ziemię. Jego żona Jolanta wezwała pogotowie. Kilka dni później piosenkarz, poddany wcześniej serii badań, usłyszał diagnozę: ostra białaczka szpikowa. Wspominał o tym w programie "Ludzie na walizkach" wyemitowanym w czerwcu 2010 roku na antenie Telewizji Religia.tv. 

Bogusław Mec - jak na łamach książki "Bim, bam, bom, mogę wszystko" stwierdziła jego żona - bardzo długo nie chciał uwierzyć, że jest śmiertelnie chory i... bagatelizował chorobę. Sam zainteresowany powiedział o tym w wywiadzie dla "Dziennika Łódzkiego". 

Piosenkarz przez prawie dwanaście lat stawiał czoła białaczce. Kiedy wiedział już, że nie ma dla niego ratunku, wpadł w depresję. Mówiła o tym Jolanta Mec w książce "Bogusław Mec. Bim, bam, bom, mogę wszystko".

Bogusław Mec potwornie cierpiał

Po przeszczepie szpiku (dawcą była jego siostra Danuta) lekarze ocenili szanse pełnego powrotu Bogusława Meca do zdrowia na pięćdziesiąt procent. Niestety, osiem miesięcy po zabiegu pojawiły się komplikacje. Piosenkarz potwornie cierpiał. Pod koniec 2002 roku po raz pierwszy zaaplikowano mu morfinę, która miała mu już odtąd towarzyszyć do końca życia... 

Bogusław Mec często żartował w wywiadach, że jest strasznym leniem i że przez swój brak zapału do pracy stracił szansę na międzynarodową karierę. Tymczasem w czasie choroby... pracował na najwyższych obrotach. Nagrał dwie nowe płyty, koncertował, brał udział w programach telewizyjnych i radiowych, dwukrotnie wystąpił na festiwalu w Opolu. 

Nie chciał, by ludzie się nad nim litowali. Pracował do ostatniej chwili, choć musiał bardzo się starać, żeby nikt nie zauważył, że choroba zabrała mu włosy, brwi, rzęsy (to dlatego pod koniec życia występował zawsze w czapce i dużych ciemnych okularach). 

Coś niecoś na ten temat mówiła wdowa po piosenkarzu na antenie radiowej Jedynki w programie "Rozdroża kultury".

Ostatnie słowa Bogusława Meca

Cztery dni przed śmiercią Bogusław Mec wystąpił w poświęconym mu odcinku "Szansy na sukces". Następnego dnia zaśpiewał z okazji Dnia Kobiet w Kolbudach, a trzy dni później już nie żył. Żona, która była przy Bogusławie Mecu, gdy odchodził, nigdy nie zapomni jego ostatnich słów. Powiedział jej, że jest bardzo ciemno i nic nie widzi, po czym na zawsze zamknął oczy. 

W tym roku mija dokładnie pięćdziesiąt lat od chwili, gdy - dzięki występowi w opolskich Debiutach - poznała go i pokochała cała Polska.  


Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Bogusław Mec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy