Reklama
Reklama

Beata Ścibakówna i Jan Englert podjęli decyzję. Jednak sprzedają mieszkanie!

Beata Ścibakówna (49 l.) musiała rozstać się z mieszkaniem w Zamościu, w którym spędziła szczęśliwe dzieciństwo. Ona i jej o sześć lat młodszy brat Tomasz codzienne życie wiodą w Warszawie, więc uporządkowanie spraw formalnych w rodzinnym mieście stało się koniecznością.

- Musiała dojrzeć do tej decyzji. Potrzebowała czasu podczas którego, odwiedzała Zamość i to mieszkanie. Chciała móc na spokojnie pożegnać się z przeszłością - opowiada informator "Życia na gorąco".

W końcu aktorka z bratem wystawiła mieszkanie rodziców na sprzedaż. Ścibakówna rodziców straciła w bardzo krótkim czasie, na przełomie 2013 i 2014 roku. Najpierw odszedł tata, potem mama. Nie ukrywała, że życiowo, był to dla niej najtrudniejszy moment.

Nawet mieszkając kilkaset kilometrów od Zamościa, spędzała z rodzicami bardzo dużo czasu. Jeździła do nich z mężem Janem Englertem i córką Heleną, albo rodzice odwiedzali ją w Warszawie. Uwielbiali grać w karty, bo tata aktorki był zapalonym karciarzem.

Reklama

Podczas każdej wizyty w Zamościu z tęsknotą wspominała beztroskie dzieciństwo. Jej mama była laborantką, pracowała w centrali nasiennej. - Kiedy odwiedzałam ją w pracy, widziałam, jak oddziela pęsetą dobre nasionka od złych. Wkładała je potem do wielkich szklanych słojów wymoszczonych ligniną - wspomina.

Tata zaś, był szefem transportu w zakładach mięsnych.

- Słynną polską szynkę w puszkach z napisem "Polish Ham" produkowano właśnie w Zamościu i ten luksus tata transportował po całym świecie - opowiadała. - Tata był bardzo przystojny, wyglądał jak James Dean, a mama, piękna blondynka. Mieliśmy junaka, wspaniały wielki motor. Robi wrażenie do dziś. Wciskałam się między rodziców i tak jechaliśmy tym motocyklem. Wszyscy się za nami oglądali - dodawała.

Rodzice choć nie byli artystami, doskonale rozumieli pasje córki. To właśnie ojciec opłacał jej kursy tańca towarzyskiego, zajęcia z chóru, ćwiczenia z gry na akordeonie, wiolonczeli i pianinie. Widział w niej artystkę i mocno wspierał od najmłodszych lat.

Kiedy brała udział w przedstawieniach teatru amatorskiego, czy konkursach recytatorskich, zawsze jej gratulował. Właśnie dzięki otwartości rodziców i ich zaangażowaniu, Ścibakówna mogła spełnić swoje marzenie i zostać aktorką.

Zamość przywołuje u niej wspomnienie szczęśliwych rodziców, kochających się do końca, i będących dla niej wzorem do naśladowania, jakim ona chce być teraz z mężem dla ich córki Heleny. Ale przyszedł czas już, by pożegnać się z rodzinnym mieszkaniem.

*** 
Zobacz więcej materiałów:

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama