Reklama
Reklama

Beata Kozidrak nie może uwolnić się od byłego męża!

Gdy przed paroma dniami orzeczono rozwód Beaty Kozidrak (56 l.) i Andrzeja Pietrasa (64 l.), piosenkarka wychodziła z gmachu lubelskiego sądu uśmiechnięta. Mimo że przed rozprawą nie spała podobno przez całą noc, wyglądała na zadowoloną. I to nie tylko dlatego, że odzyskała wolność, o której od dawna marzyła. Sprawę udało się załatwić na jednej rozprawie!

Obyło się bez publicznego prania brudów, wzajemnego obrzucania się błotem, co jest przecież częstym zjawiskiem w świecie show-biznesu. W ten sposób piosenkarka zakończyła trwające prawie cztery dekady małżeństwo...

Andrzej Pietras, który kierował życiem i karierą żony niemal od chwili, gdy zdała maturę, nie pojawił się w sądzie. Jeszcze tego samego dnia piosenkarka udała się do urzędu, by złożyć wniosek o zmianę nazwiska na panieńskie, gdyż w dokumentach występowała jako Beata Pietras.

Nie oznacza to jednak jej całkowitej niezależności, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Dlaczego? - Jeszcze przez pół roku będzie musiała znosić obecność Andrzeja na koncertach - opowiada osoba blisko związana z zespołem Bajm.

Reklama

- To on jako nasz menadżer podpisywał dotąd wszystkie kontrakty i rezerwował terminy koncertów. Być może nawet będzie wszystkiego doglądał osobiście, znany jest przecież z tego, że potrafi zwrócić uwagę na każdy szczegół scenografii, nagłośnienia albo oświetlenia...

Czy Beata Kozidrak będzie w stanie znieść obecność byłego już męża? - Na pewno. Najważniejsze ma już przecież za sobą. Bo i czym jest pół roku przy niemal czterdziestu latach... - słyszymy.

***

Zobacz więcej materiałów:

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Beata Kozidrak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy