Reklama
Reklama

Beata Kozidrak i Andrzej Pietras kończą współpracę

Beata Kozidrak (58 l.) nie tak wyobrażała sobie 40-lecie zespołu Bajm...

Kiedy rok temu Andrzej Pietras (64 l.) przekonywał ją do zagrania wspólnej, jubileuszowej trasy koncertowej Bajmu, zgodziła się, ale nie bez oporów.

Musiała odłożyć na bok rozwijanie solowej kariery, promocję albumu "B3" oraz współpracę z nowym zespołem i znów oddać się do dyspozycji byłego męża, który - choć często nie znosi sprzeciwu - organizuje koncerty na światowym poziomie.

Mimo że przed grupą seria koncertów, wokalistka ma już dość i zapowiedziała Andrzejowi, że pracują do końca roku - rozstanie ma się odbyć po koncercie sylwestrowym. Co aż tak zbulwersowało gwiazdę, że postanowiła zakończyć współpracę?

Reklama

Wielką próbą dla ich relacji była śmierć brata piosenkarki Jarka Kozidraka. Podczas porządkowania jego rzeczy Beata odkryła bowiem skrzętnie skrywaną tajemnicę - Jarek razem z Andrzejem stworzyli zespół, który miał się stać konkurencją dla Bajmu. Były mąż gwiazdy zajmował się stroną biznesową projektu, brat skomponował nowe hity i znalazł wokalistkę, Klaudię Karkut, która miała je wykonywać.

Niestety, po jego śmierci wszystkie piosenki w tajemniczych okolicznościach zniknęły z twardego dysku komputera, zostały jedynie spisane tytuły utworów, sporządzone na kartce z podpisem "Dla Andrzeja Pietrasa".

Kiedy sprawa wyszła na jaw, Beata początkowo myślała, że to tylko plotki, ale znaleziona lista piosenek i rozmowy z bratankiem, Marcinem Kozidrakiem, uświadomiły jej, że się myliła. Jednak czarę goryczy przelało zamieszanie, jakie wybuchło wokół rozliczenia finansowego za koncert Bajmu w Lublinie.

Okazało się, że Andrzej "zapomniał" o wypłaceniu wynagrodzenia dla Andrzeja Koziary i Andrzeja Grądkiewicza, którzy zgodzili się razem z Beatą stanąć na scenie, by wykonać "Piechotą do lata", jak to zrobili w 1978 r. w Opolu.

Obaj muzycy przyznali później w rozmowach z dziennikarzami, że nikt im nie proponował pieniędzy za występ i zagrali z potrzeby serca, by uczcić pamięć o Jarku.

- Pod tym względem w Bajmie nic się nie zmieniło... - powiedział jednak gorzko Koziara. Artystka nie kryła zdenerwowania, kiedy prasa podjęła ten temat i ujawniła, że koncert kosztował miasto 400 tys. zł, z czego Bajm miał otrzymać 60-80 tys. zł.

Osobiście dopilnowała, by Andrzej naprawił swój błąd i przekazał artystom kwotę im należną. Jednak niesmak pozostał.

Jak od nowego roku potoczą się losy Beaty i jej solowej kariery? Z informacji "Na Żywo" wynika, że artystka ma już materiał na kolejną płytę i szykuje się do wejścia do studia nagrań. Rozważa też przesłuchanie utworów zmarłego brata, których odzyskaniem zajmuje się jego syn.

Dobrze wie, że Jarek miał niebywały talent do tworzenia hitów - on przecież skomponował "Dwa serca, dwa smutki", "Piechotą do lata" i "Nie ma wody na pustyni" - i kto wie, czy nie zdecyduje się nagrać płyty z piosenkami, które miała wykonywać Klaudia Karkut, jej rywalka. Ma na to pełną zgodę swojego bratanka, który zarządza spuścizną po ojcu.

***

Zobacz więcej materiałów:

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Beata Kozidrak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy