Reklama
Reklama

Barbara Kurdej-Szatan: Po wymianie zdań chciałabym się jeszcze trochę podąsać

Basia Kurdej-Szatan (31 l.) nigdy nie ukrywała, że prywatnie bywa zołzą. W najnowszym wywiadzie potwierdza, że nic jej tak nie oczyszcza jak kłótnia z mężem!

Dwa lata temu w wywiadzie prasowym Barbara przyznała wprost, że nie jest łatwą partnerką. Awantury, kłótnie i podniesione głosy są w jej domu na porządku dziennym!

"Pada iskra, jest pożar. I żadne strona nie chce ustąpić, choć zawsze chodzi o bzdety. (...) Nie cierpię, gdy mąż zwraca mi uwagę. Na szczęście robi to na osobności. Ja zaś potrafię Rafałowi coś tam wypomnieć przy ludziach! Wiem, że to złe, ale nie wytrzymuję. Mocujemy się na zdania i opinie" - mówiła. Jak sprawa wygląda dzisiaj? Czy z Baśki nadal wychodzi szatan?

Reklama

Dobry Tydzień: - Zdecydowałaś się na małżeństwo w młodym wieku.

Basia Kurdej-Szatan: - Miałam 26 lat. Uważam, że to najlepszy czas na założenie rodziny, byłam gotowa. Nie odnosiłam wrażenia, że tracę wolność. Czułam się absolutnie na swoim miejscu. Poza tym byłam już w ciąży z Hanią.

Macie ciche dni?

- Po wymianie zdań czasem chciałabym się jeszcze trochę podąsać, ale wystarczy, że na siebie spojrzymy i wybuchamy śmiechem. Zatem nasze kłótnie raczej przypominają letnie burze: jest wybuchowo, potem chwila ciszy i na końcu śmiech. Złość nam szybko przechodzi. Ale zawsze wolę wyrzucić emocje od razu.

Jaka jest recepta na szczęście u boku drugiej osoby?

- W życiu zawsze są wzloty i upadki, dlatego trzeba walczyć o związek. Chyba najważniejsza jest umiejętność pójścia na kompromis. Trzeba się siebie nauczyć nawzajem. Im dłużej trwa związek, tym ludzie się bardziej szanują, więcej o sobie wiedzą. Uczą się tolerancji dla rzeczy, które wcześniej mogły denerwować. Poza tym my akurat lubimy ze sobą pracować. Mamy pokrewne zawody artystyczne. Do tego zwyczajnie lubimy spędzać wspólnie czas, razem jeździmy na nartach, na rowerze.

Urodzenie dziecka to milowy krok w życiu kobiety...

- Wszystko się działo naturalnie. Pojawienie się dziecka to było największe szczęście. Czasem dziwię się, jak wtedy dałam sobie radę ze wszystkim. Nie myślę, co będzie, nie planuję, nie zamartwiam się, tylko żyję tu i teraz. Dziś wiem, że przy dziecku wszystko da się poukładać, to tylko kwestia organizacji i podejścia, a ja jestem optymistką. Łączę macierzyństwo z pracą jak mnóstwo innych matek.

Czego chcesz nauczyć swoją córkę?

- Chciałabym, żeby Hania miała wysokie poczucie własnej wartości, była dobra, odważna i żeby rozwijała swoje talenty.

Czego ci życzyć?

- Urlopu, zdrowia i za jakiś czas drugiego dziecka!

Cały wywiad w najnowszym numerze magazynu "Dobry Tydzień"!

Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy