Reklama
Reklama

Barbara i Małgorzata Bursztynowicz: Dziś znów celebrują wspólne chwile!

Kiedyś nie akceptowała wyborów córki, a w ich relacji było wiele konfliktów i sporów. Ukochana jedynaczka Barbary Bursztynowicz szybko wyprowadziła się z domu. Lata zajęło im ponownie nawiązanie porozumienia...

Telefon aktorki nie milknie. Dzwoni córka Małgorzata Bursztynowicz (36 l.) i ustalają ostatnie szczegóły wspólnej podróży. 

"Za kilka dni wybieramy się do Rzymu. Byłyśmy tam już pięć lat temu, to cudowne miasto. Główne zabytki mamy zaliczone, a teraz będziemy po prostu spacerować, zaglądać do małych kościółków, chłonąć klimat miasta, cieszyć się pysznym włoskim jedzeniem, winem i gadać, gadać, gadać. To czas tylko dla nas" – zdradza „Dobremu Tygodniowi” Barbara Bursztynowicz (63 l.).

Uwielbia podróżować z córką i celebrować wspólne chwile. Dziś doskonale się rozumieją, ale nie zawsze tak było. Mają zupełnie odmienne charaktery, swoje przyzwyczajenia. 

Reklama

Kiedy Małgosia była nastolatką i wchodziła w dorosłe życie, szukała swego miejsca w świecie, buntowała się. Barbara miała pretensje o jej późne powroty do domu i złe humory. 

Mamie-pedantce, która lubi ład i porządek, przeszkadzało, że u córki w pokoju ciągle był bałagan.

"Mama dyrygowała: posprzątaj, kapcie w prawo. A mnie bałagan wcale nie przeszkadza. I od kiedy mieszkam sama, wreszcie mogę go mieć" – wyznała niedawno Małgorzata Bursztynowicz.

Mama bardzo dbała o edukację swej pociechy i marzyła, że zostanie artystką. 

"Była malutka, gdy zaczęła pięknie malować, rysować. Śpiewała, grała. Ma to po nas: rodzicach-aktorach i po dziadkach-muzykach związanych z operetką i operą" – opowiada Barbara. 

To, że córka nie wybrała aktorstwa, nie zmartwiło ani jej, ani męża Jacka Bursztynowicza (64 l.). 

Wiedzą, że to bardzo trudny zawód i nie wszystkim udaje się odnieść sukces. Ostatecznie córka zdecydowała się na studia na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.

W 2001 roku dostała się na wydział rzeźby, a potem przeniosła na architekturę wnętrz ze specjalnością scenografia i kostiumy.

Po ukończeniu uczelni jednak długo nie mogła znaleźć pracy, co bardzo niepokoiło jej zatroskaną mamę i również było powodem sporów. Już w połowie studiów córka postanowiła wyprowadzić się z domu. 

Chciała unikać konfliktowych sytuacji, złości i wzajemnego poirytowania. Małgosia przyznaje, że czasami nie potrafi o siebie zawalczyć, że jest osobą zamkniętą, nie okazuje emocji i tak bardzo nie zamartwia się brakiem stabilizacji i finansami. 

W końcu zaczęła dostawać propozycje współpracy, przygotowywała kostiumy do spektakli telewizyjnych i dla teatrów, m.in. Capitol i Kamienica.

Ale szybko okazało się, że to nie jest to, co ją naprawdę interesuje. Zapragnęła kreować modę. Zrobiła kurs kroju i szycia. Dziś jest dyplomowaną krawcową i pracuje w firmie odzieżowej, projektuje też pod własną marką. 

"Przez wiele lat nie mogłam mamie wybaczyć, że nie puściła mnie do zawodówki krawieckiej. A ja chciałam mieć w ręku rzemiosło" – wyznała szczerze. 

Żartuje, że Barbara pewnie by wolała, żeby córka została malarką, jeździła na plenery na Mazury i malowała konie.

Aktorka zdaje sobie sprawę, że jest nadopiekuńczą mamą. Miała duże problemy z akceptowaniem wyborów jedynaczki.

"Musiałam nauczyć się poszanowania dla odrębności Małgosi. Był czas, że chciałam wpływać na jej decyzje. Cały czas kontroluję tę skłonność do wtrącania się. Wiem, że ma prawo popełnić głupstwo. To jej życie" – przyznaje dziś Bursztynowicz. 

Przez lata to mąż Jacek był takim buforem między córką a aktorką. Uspokajał, tłumaczył, godził skłócone panie. Doskonale wiedział, że bardzo się kochają, tylko mają inne priorytety i spojrzenie na życie.

Dziś relacja matki z córką układa się bardzo dobrze, nie ma tarć. Wybaczyły sobie wszystko, co było złego między nimi. Umawiają się na wspólne lunche, kolacje, lubią razem podróżować.

Za co Barbara podziwia Małgosię? 

"Za wszystko. Za mądrość, inteligencję, urodę, talent. Wspaniale było obserwować, jak staje się dojrzałą, świadomą kobietą. Czasem odzywa się w niej naiwne dziecko, ale to też mi się bardzo podoba" – mówi „Dobremu Tygodniowi” Barbara. 

Aktorka cieszy się także, że od pięciu lat Małgorzata jest w szczęśliwym związku. Choć na początku oczywiście kręciła nosem, miała zastrzeżenia wobec wybranka córki. 

Dla jedynaczki chciałaby, jak każda matka, księcia z bajki. Ale gdy znowu przychodzi jej ochota wtrącać się w jej życie, powtarza sobie cicho: „To jej wybory”.

Partnera Małgosi w końcu bardzo polubiła i ma nadzieję, że będą tworzyć udany związek.

Małżeństwo rodziców może być dla Gosi najlepszym wzorem i inspiracją.

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Barbara Bursztynowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy