Reklama
Reklama

Azja Express: "Księżniczka" Przetakiewicz dała popis

W drugim odcinku "Azja Express" mogliśmy obserwować konflikt Joanny Przetakiewicz (49 l.) i jej towarzysza Łukasza Jakóbiaka (34 l.). Z programem pożegnał się Tymon Tymański.

Była Kulczyka w wielu wywiadach podkreślała, że zabrała Jakóbiaka do Azji, gdyż ją o to bardzo prosił.

"Wiedziałam, że nie będzie marudził i mnie zanudzał. Wzięłam go, bo zwizualizował to marzenie wcześniej. Zadzwonił do mnie wiele miesięcy przed i powiedział: 'Jakbyś kiedyś mogła komuś wspomnieć, że moim marzeniem jest wystąpić w 'Azja Express', to ja byłbym najszczęśliwszy na świecie'" - mówiła w "Dzień dobry TVN".

Grzeczności i spijanie sobie z dzióbków skończyło się jednak już w drugim odcinku. Para (w przeciwieństwie do innych uczestników) nie do końca potrafiła się dogadać.

Reklama

Pierwsze spięcie kamery zarejestrowały po tym, jak Jakóbiak zgubił plecak z całym dobytkiem.

"Jedziemy, siedzimy, tak się bezpiecznie poczułam, komfortowo, a tu nagle Łukasz mówi: 'Wyciągnę wodę z plecaka, to się napijemy'. Niestety, okazało się, że plecaka brak" - relacjonowała Aśka. Para musiała więc zawrócić i poszukać zguby.

"Byłam tak wściekła, że nic nie powiedziałam" - przyznała Przetakiewicz. "Jak jestem wściekła, to nic nie mówię. Przestałam się odzywać. Mój świętej pamięci tata mi powtarzał: 'Ona niejedną armię poprowadzi'. Dzięki mojemu tacie jestem teraz taka twarda".

Przez resztę drogi "księżniczka" była już wyraźnie rozdrażniona i agresywnie nastawiona do Jakóbiaka. Dała temu wyraz, podróżując z lokalną ludnością "pierdolcem", czyli miejskim autobusem.

"Stałam w środku tego autobusu. Tłum ludzi z jednej i drugiej strony, daleko od wyjścia, dwa plecaki. Było mi bardzo gorąco. Nie wiem, czy kiedykolwiek byłam w takich warunkach. Wiem na pewno: nie byłam!" - podkreślała, dodając, że tylko raz w życiu wybrała się pod namiot z chłopakiem. Uciekła!

Fala gniewu wezbrała w niej po tym, jak Jakóbiak pomylił drogę i namówił ją, by wysiedli z autobusu.

"Zobaczyłam, że nie ma tej flagi i teraz będę musiała tam dmuchać w czterdziestostopniowym upale" - narzekała Przetakiewicz.

"Po chu*** kazałeś mi wysiadać. No zajebi***" - krzyczała wściekła Przetakiewicz, nie przyjmując tłumaczeń skruszonego Jakóbiaka.

"Dałem ciała, dałem ciała" - powtarzał Łukasz. Joanna była jednak głucha na jego słowa. Do końca odcinka okazywała towarzyszowi niechęć.

Z programem pożegnał się Tymon Tymański z synem, którzy na mecie pojawili się jako ostatni. Tym razem kamera oszczędziła aspirującą do miana "nowej Renulki" Dorotę Gardias-Skórę.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy