Reklama
Reklama

Artur Żmijewski ma kłopoty. Jego sąsiedzi poszli ze sprawą do sądu!

W życiu Artura Żmijewskiego (52 l.) wcale nie jest kolorowo. Duże problemy miała jego żona, pod której adresem sformułowano poważne oskarżenia. Aktor wspierał ukochaną, lecz nie było im łatwo. Wygląda na to, że teraz znów będą musieli stawić się w sądzie.

Kiedy Artur Żmijewski rano wychodzi przed swój letni dom, ma przed sobą las. Czasem przebiegnie sarna. Do najbliższych gospodarstw wsi za Radzyniem Podlaskim trzeba podjechać kawałek żwirówką. Wieś jest rozległa. Dawniej miała niemal wyłącznie rolniczy charakter, dziś to raczej letnisko.

Aktor i jego rodzina lubią tu przyjeżdżać. Trudno się dziwić, bo miejsce jest naprawdę piękne. Ale to nie wszystko. Dla Artura Żmijewskiego kryty zieloną dachówką dom to więcej niż zwykła posesja. To jakaś część jego życia.Tu urodziła się jego mama. 

W pamięci aktor zapewne przechowuje wspomnienia, kiedy jako chłopiec przyjeżdżał tu na wakacje do dziadków i ciotki. Wychowany w mieście poznawał wiejski świat. Bawił się z dziećmi z sąsiedztwa.

Reklama

Mieszkać w Warszawie nigdy nie było jego marzeniem. Wychował się w podwarszawskim Legionowie, tu skończył liceum, poznał przyszłą żonę, zbudował też dom dla swojej rodziny. Kiedy w latach 90. zaczął odnosić pierwsze poważne zawodowe sukcesy, postanowił znów mieć swój dom z dzieciństwa.

Odkupił niszczejące gospodarstwo od ciotki. Wyremontował, postawił ogrodzenie. Zapraszał tu znajomych. W ich gronie snuł nawet plany budowy pola golfowego, ale ostatecznie z tego zrezygnował. Postanowił za to dokupić sąsiednią ziemię. Pytał właścicieli, ale ci nie byli zainteresowani sprzedażą. Poza tym wzięli kredyt pod zastaw ziemi, więc transakcja i tak niebyła możliwa.

Artur Żmijewski dostał jednak szansę. Kiedy okazało się, że działkę wystawiono na licytację, bo właściciele nie byli w stanie spłacać kredytu, kupił ją. Z jego punktu widzenia była to po prostu okazja, dzięki której mógł powiększyć swoją posiadłość. Dla nich - strata ojcowizny, do której mają równie sentymentalny stosunek, co Artur Żmijewski do gospodarstwa po dziadkach.

I dlatego mają żal. Kiedy zaczęli analizować transakcję, doszli do przekonania, że przeprowadzono ją z naruszeniem prawa. Skierowali sprawę do sądu. Jak dotąd nie zapadł prawomocny wyrok.

Kiedy aktor zaczął zbroić działkę i przyłączać media, dawni właściciele wezwali policję. Funkcjonariusze stwierdzili, że obecny gospodarz ma wszystkie niezbędne dokumenty i pozwolenia więc odmówili interwencji.

Jak dowiedzieli się dziennikarze "Życia na gorąco", podobne konflikty sąsiedzkie zdarzają się w okolicy. Wygląda na to, że żadna ze stron nie ustąpi. Każda jest przekonana o swojej racji. Poza tym aktor zainwestował w dom i jego otoczenie, traktuje je jako własne miejsce na ziemi. Sąsiadka jest jednym z tych dzieci, z którymi Artur Żmijewski bawił się przed laty, spędzając wakacje u dziadków.

*** 
Zobacz więcej materiałów:

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Artur Żmijewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy