Reklama
Reklama

Anna Wendzikowska wytatuowała się w Gwatemali. Dobry pomysł?

Anna Wendzikowska (40 l.) podczas podróży po Gwatemali zafundowała sobie tatuaż wykonany tradycyjną metodą w przydrożnym salonie tatuażu. Miejmy nadzieję, że obyło się bez negatywnych konsekwencji.

Anna Wendzikowska jest zapaloną podróżniczką. Jak wynika z jej Instagrama, tylko w tym roku udało jej się zwiedzić Kostarykę i Oman, a także wpaść do Hiszpanii, Włoch, Grecji, na Karaiby i Malediwy. Obecnie zaś przebywa w Gwatemali. 

Być może w ten sposób postanowiła odreagować klęskę poprzedniej wyprawy. Wendzikowska wybierała się do Indii, ale choroba jednej z córek pokrzyżowała jej plany. Gwatemala to akurat przeciwny koniec świata, ale jak lubi się chwalić celebrytka, ma zwyczaj jechać tam, gdzie ją los rzuci. Chętnie podkreśla, że stać ją na dalekie podróże tylko dlatego,  że wytrwale i z wprawą tropi okazje i potrafi je wyłapać. Jak ujawniła tydzień temu w rozmowie z Plotkiem:

Anna Wendzikowska tatuuje się w Gwatemali

Reklama

Wendzikowskiej wyraźnie zależy na tym,  by uchodzić za podróżniczkę nie tylko entuzjastyczną, lecz także doświadczoną. Nic w tym dziwnego, większość osób, które zaczynały zwiedzanie świata od wyjazdów turystycznych, na przykład z biurami podróży, z miarę nabierania doświadczenia chce dołączyć do elitarnego grona prawdziwych globtroterów, a przynajmniej za takich uchodzić. W przypadku Ani wydaje się jednak zasadne pytanie, czy nie zagalopowała się za bardzo…

Wendzikowska zamieściła na swoim Instagramie zdjęcie z salonu tatuażu, na którym widać tatuażystę rysującego coś na jej plecach. Celebrytka poddała zdjęcie obróbce graficznej, które może sugerować, jakby decyzję o tatuażu podjęła pod wpływem środków halucynogennych. Opatrzyła zdjęcie podpisem, sugerującym, że do wytrzymania bólu wykorzystała ćwiczenia oddechowe znane z praktyki jogi , a także hasztagiem tatoogirl. Na najświeższym zdjęciu widać delikatny tatuaż na kręgosłupie. 

Cóż, to z pewnością odważna decyzja, tylko nie wiadomo, czy mądra. Pomijając już składniki tuszy używanych do tatuażu, a tak się składa, że mogą one zawierać wszystko, od ropy naftowej, siarczynu kadmu, poprzez kobalt, do rtęci, można się przy okazji zarazić nieprzyjemnymi wirusami. 

Najczęściej wirusem zapalenia wątroby typu C, dokładnie takim samym, jak Tommy Leee zaraził Pamelę Anderson w Meksyku podczas tatuowania sobie imion na przedramionach tą samą igłą. Można też złapać wirus zapalenia wątroby typu B, HIV, tężec, a nawet gruźlicę. Przy tych wszystkich niebezpieczeństwach grzybica, która też może wniknąć w ludzki organizm podczas tatuowania, wydaje się zwykła i niegroźna. W każdym razie mamy nadzieję, że Wendzikowska wyszła z tej próby bez uszczerbku na zdrowiu. 

Zobacz też:

Skandal z Fabijańskim. Narkotyki, zdrada i transseksualista w tle

Małgorzata Socha wypoczywa nad morzem. "Chyba wieje"

POMAGAMY UKRAINIE

***


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Anna Wendzikowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy